Gdy ten którego zawsze chciała Powiesił w końcu się Szepnęła - Nawet nie wiedziałam Że tak cię bardzo chcę Nieliczne miał muskuły I przestarzały styl Runęła mu do kolan - Powinnam wcześniej przyjść
- Któż z mężczyzn ci dorówna W urodzie i piękności ? Tak silnych ramion nie ma nikt Do walki lub miłości I wszystkie jego cnoty Spopielił Żar Zagłady Zabrała większość z tego co Utracił jej kochanek
Obrazu tego twórca Akurat był w pobliżu I modlił się do wróbla jak Św. Franciszek z Asyżu W ten religijny nastrój Wtargnęła bez trudności - Gdy nogi swe rozłożę wnet Smak poznasz samotności
Miał pokój pełen luster Zaprosił ją na orgię Obiecał że strzec będzie jej Macicy przed potomstwem Na ostry metal łyżki Rzuciła ciało swoje I comiesięczne pełne krwi Ustały rytuały
Zabrała mu szacowną Mentalność orientalną I mroczne bezpieczeństwo gdy Swą forsę podjął z banku Zabrała wino mszalne I pewną blond madonnę - Od dzisiaj przestrzeń myśli twych Należy tylko do mnie
Próbowałem jeszcze walczyć z nią Przy torach kolejowych - Sztuki tęsknoty nadszedł kres Masz na to moje słowo Zabrała kumpli od kieliszka I czapkę i muzykę Wykpiła jego babski strój I wąsy robotnicze
Widziałem go ostatnio Próbuje zdobyć nieco Kobiecej edukacji lecz Nie staje się kobietą Widziałem ją ostatnio Jest z jednym małolatem Oddał jej duszę pusty strych I ciało na dodatek
Tak się skończyła wielka sprawa Lecz któż by mógł przypuścić Że przejdzie całkiem bez wrażenia W obojętności pustki To tak jak z lotem na księżyc Lub jakąś inną gwiazdę Polecisz tam na próżno Choć lecieć chcesz naprawdęTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.