Zaraz już zacznę - zacznę już za chwilę Straszną balladę o pewnej dziewczynie Która, niestety, już od urodzenia Nosiła dźwięczne imię - Imogena.
Zawsze chodziła ubrana na biało Cała na biało - nic nie wystawało Poza tym trzeba dodać, że panienka Fizycznie była nieźle rozwinięta
Dokładnie nie wiem - tak bez centymetra - Miała w ramionach gdzieś półtora metra Wzrostu pół metra, duże czarne oczy I bardzo długi cieniutki warkoczyk
Każdy jej schodził z drogi i to szybko Ona duszyczkę miała romantyczną Ale duszyczki nikt w niej nie dostrzegał Nad czym bolała nieraz Imogena.
I tak to trwało, aż wreszcie sie stało W końcu się biedne dziewczę zakochało A ony był łajdak - starszy mężczyzna Przy tym żonaty i w dodatku
Ignac Bardzo brutalnie obszedł się z dziewczęciem Zaraz jak tylko spostrzegł co się święci Nawet powiedział jej ten straszny człowiek - Ja, Imogeno, niestety nie mogę...
Z tego wszystkiego jeszcze bardziej zbrzydła Przeżyć nie mogła, że ją Ignac wygnał Odtąd wyłącznie już o zemście marzy I bardzo często patrzy w kalendarzyk
Pod koniec stycznia, po krótkiej modlitwie Na starym pasku wyostrzyła brzytwę Ucięła sobie sama własną głowę Żaden by tego nie zrobił fachowiec
W pobliskim sklepie wyprosiła skrzynkę Włożyła głowę - zrobiła przesyłkę Na Pocztę Główną ledwo to zaniosła Potem umarła - ale paczka doszła.
Doszła... Ze sznurkiem szarpie się Ignacy Wreszcie otworzył, stanął tak i patrzy... - Nie spodziewałem się, że ta dziewczyna Będzie pamiętać o mych imieninach!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.