To opowieść o chłopcu, który chciał zwiedzać świat, Najgorsze w tym wszystkim, że nie wiedział jak. Urodził się w grudniu dokładniej trzynastego Miał ciężkie dzieciństwo, lecz co to dla niego. 3 siostry, 2 braci, a on z nich najmłodszy, Nikogo nie obchodził, choć dla matki był najdroższy. Ona mu powiedziała, jak piękny jest świat, Chciała mu pomóc i wiedziała jak. Uczył się pilnie lecz nie poszedł na studia, Z powodu takiego, że wiedział jaka tam ch**nia. Wyjechał z kraju, najpierw na Kamczatkę, I powiedział tam: "Jak ja kocham swoją matkę". Potem wpław przez Beringa, udał się do Kanady Tam go spotkała Kinga, a on głupi szukał hamady. Więc pojechali razem, do Argentyny, W poszukiwaniu, przepięknej dziewczyny. Do Egiptu samolotem, statkiem do Australii, Nie chciał z powrotem, bo nie był jeszcze w Walli. Nie znalazł żadnej pięknej kobiety, Wszędzie były same pasztety. Wrócił do Polski, tam zobaczył ją, Nie wiedział jak zagadać, więc podpalił jej dom. Przez tę podróż zmienił się, z chłopca w mężczyznę, Chciał doświadczyć miłości, a teraz ma bliznę. Morał z tego taki, że wszystko przez kobiety, Ale wzdychał do jednej z nich, do Elżbiety. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|