Bez wynurzeń niestosownych Bez nadmiernie ostrych scen, ostrych scen Przełykamy jak pigułki Słodko-mdławy dzień za dniem, dzień za dniem
Tyle świtów na ziemi, tyle ról niepojętych Tyle masek za ciasnych, by pomieścić nasz żal Ran pozornie niedużych, łez pozornie nieświętych Teatr cienkich komedii i aktorów bez szans
Potem nocą, kiedy zaśniesz Składam strzępy pustych zdań A za oknem coraz gęściej Ja się boję zostać sam, zostać sam
Tyle świtów na ziemi, tyle ról niepojętych Tyle masek za ciasnych, by pomieścić nasz żal Ran pozornie niedużych, łez pozornie nieświętych Teatr cienkich komedii i aktorów bez szans Bez szans, bez szans, bez szans
Tyle świtów na ziemi, tyle ról niepojętych Tyle masek za ciasnych, by pomieścić nasz żal Ran pozornie niedużych, łez pozornie nieświętych Teatr cienkich komedii i aktorów bez szans I aktorów bez szans, i aktorów bez szans, i aktorów bez szansTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.