Nad barem zegar z kukiem kończył czas toastów, Kiedy ujrzałam Go przez szkło. Światło tańczące w lustrach szklanek nagle zgasło, Nie - nie wierzyłam, że to On!
A jednak tamten ogień w oczach Twych nie zginął, Poczułam: topię się, jak wosk. I ktoś przypomniał nagle Twoje imię: Gino, Imię - pod którym płonął świat!
Ożyły wszystkie słowa nigdy nie szeptane, Stracone noce w smutku świec. Niedopłakane nigdy gorzkie łzy nad ranem, Boże - jak chciałam zdobyć Go!
Ref.: Gino, Gino - ciągle jestem tą dziewczyną. Gino, Gino! Gino, Gino - zrób coś wreszcie, lata płyną. Gino, Gino!
Możemy przecież wszystko to od nowa przyśnić, Rozgrzeszyć każdą drogę ust. Jak długo można czekać na księżniczkę z baśni, Kiedy - to właśnie baśni brak!