[Verse] Dziki Zachód, pierdolony western Wyobraź sobie teraz, tam ziomuś jestem Wbijam do baru, zamawiam ulubione whiskey W tym momencie podbijają do mnie jakieś chłystki Wyciągam rewolwer, pierwszy narobił w spodnie Drugi chce pojedynku, mówię Dobra synku Wyjdźmy z budynku, a zmielę cię jak w młynku Czeka na ciebie nabój w moim magazynku Paf, strzał, padł na glebę leszcz, krew Leci jak deszcz, musiałem to zrobić, przecież wiesz Też tak skończysz, jak do bójki się wtrącisz Szalony kowboj Loko dziś tu rządzi Choćby szeryf chciał to i tak mnie nie dorwie Booo czuję się tu swobodnie Mam szerokie spodnie, prezentuję się w nich modnie Na łbie kapelusz, w którym wyglądam kurwa kotnie Na mój widok każda panna ma krocze mokre Uwierz moje życie nocne w mieście jest owocne Dobra, dość pierdolenia, jest robota do zrobienia Wsiadam na konia i z wiatrem zwiewam Jadę w banku stronę Obrobić go i sam to zrobię Zrobię to tak, że nikt się nie dowie Po cichu się wpierdolę i wezmę co moje Kurwa, to złoto waży chyba z tone Ważne że jest moje, biore je na bary swoje i... Zdupcam stąd, czuć już strażnika swąd Nie chce mi się dzisiaj już zabijać ziom Udało się, co za brawurowa akcja Nie zobaczysz tego w kinie, ani na wakacjach To jest ta faza, która siedzi w mojej głowie Teraz moim słowem opowiadam tobie tą historię Jadę dyliżansem, jestem kowbojem z hajsem Wszystkie panny w mieście witają mnie baunsem A ja środkowym palcem pozdrawiam opponentów Oni mają dość moich wszystkich przekrętów Nawet Lucky Luke, który dawno już się poddał Hołd mi oddał, bo w pizdę dostał Tak ziomuś kończy się ta cała historia Napiszę kolejną, tylko znów zapalę z bongaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.