Gdzieś na ulicy samotności W barze niezatopionych trosk W dymie pijanych namiętności, co każdy dzień zmieniają w noc
Przy lepkim stole już o rana Z sercem niewypłakanych łez i z własną duszą na kolanach Królowa nocy, panna grzech
Znowu koszmarnie niewyspana, z sumieniem wywarzonych drzwi Z kroplami wódki i szampana, które wsączyła do swej krwi
Bo zeszłej nocy na bankiecie, który trwał nocy sześć i pół Nie zamartwiała się tym przecież, jak ją uwiera życia ból
W jej martwej duszy jeszcze skomli ukrzyżowany zdechły pies że, ktoś sobie o niej przypomni i oczy jej osuszy z łez
Dziś ma już zmarszczki pod oczami i krzywe palce u swych rąk Jednak bez wstydu ściąga stanik, kiedy ją skusi grzeszny wąż
A kiedyś ssała swe ostrygi pod niebem niegasnących gwiazd i uśmiechała się na niby, gdy innym umilała czas
A teraz mieszka przy ulicy tak zwanych spadających gwiazd Niczego nie ma też na własność oprócz niedokończonych spraw
Gdy serce jej straciło trwałość i śmierć zajrzała jej przez próg, to w końcu dopadła ją starość, a potem zapalenie płuc
W jej martwej duszy już nie warczy ukrzyżowany zdechły pies Tylko beztrosko płomień tańczy Cmentarnych i niczyich świecTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.