Wzlatuję ponad łany w bezkresną połać pól wśród morza słoneczników wśród falujących włosów zbóż
Ogarniam cały bezkres czuję przestrzeni głód wśród oceanu kwiatów wśród jasnych stoków wzgórz
Ten ciepła nagły powiew narastający szum stymulant świadomości tak późno teraz tu
Unoszę się nad szczyty spoglądam sponad chmur na mrocznych dolin ciszę na skalnych grani nieprzerwany sznur I wtapiam się w ten bezmiar tu wśród powagi gór pojmuję sens tej ciszy przenikam w spokój snu
Mych myśli czystych spójność ekscytujący trans fontanna inspiracji tu jestem już bez szans
Nurkuję w mętnej głębi bez jasnych światła smug wśród wszechobecnej pustki wśród martwych istnień stu przyjmuję biernie rozkład i nie łkam z braku sil ten zastój martwych synaps jest obojętne mi
I już nie łaknę światła nie potrzebuję krwi nie potrzebuję ciała jest obojętne miTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.