Zero zero, dwadzieścia pięć godzina późna, A ja jeszcze tej nocy nie przestałem się wkurwiać, Problemy przytłoczyły znowu, znowu, Czasami w ogóle nie chce się wracać do domu, Z resztą czasami mi się nie chce już nic, Taka noc jak dzisiaj dopierdala mnie w mik, Choć wiem, że jutro wstanę z tym nowym planem, Prawdopodobnie się będę śmiał, kochanie, Właśnie kochanie, kochania nie ma, Tyle lat a okazało się, że nie ma nieba, Na do widzenia usłyszałem: "Skurwysynie, egoisto, Przez swoją muzykę zniszczyłeś wszystko", Przepraszam, z takim chłopakiem wiem, że ciężko by wyszło, Lecz tak ciężko zrozumieć, że ten rap to dla mnie wszystko, Co mam, bo byłem sam jak palec rany, Upokarzany za młodu przykłem spełnie plany, Pokaże każdej kurwie, co pluła dumnie na mnie, Że prędzej skończę w trumnie niż gdzieś tam na dnie, Wczesna podstawówka ja byłem najmniejszy w klasie, Kompleks za kompleksem, wyzwiska "jeb się kutasie", Spuszczałem wtedy głowę tłumiłem ciała drżenie, Bo wiedziałem, że przyjdzie czas spełniać marzenia, I o to ja, dziewięćdziesiąt kilo żywego hip hop'u, Duby wokół, bez problemu nokautuję chłopów, Też może ten casch się nie zgadza jeszcze, Z resztą pieprzę to, znajdę pracę, przyjdą czasy lepsze ziom, A może za tą sztukę będziemy ściągać kase, Gdzie dajemy z siebie wszystko zawsze nie czasem, Marzę o tym, Companijo moja droga, Ruszamy w trasę tam gdzie w szwach już pęka lokal, Przyjdzie ten czas, chłopaki głowa do góry, A narazie przepraszam wciąż w kieszeniach dziury, Mój rap jest prosty, kierowany do prostych ludzi, Nigdy nie szedłem za modą choć łatwa droga kusi, Nie musisz drogi słuchaczu mnie słuchać wcale, Ale nie zaprzeczysz że Lasio to miłość, pasja, talent, Do gry, bo będę zły, nawet na migi, Udowodnie Ci, że jestem zawodnikiem pierwszej ligi, Od dawna robię to jak trzeba to sama prawda, Bo kiedy rapuje to nie uratuje Cię tu żadna tratwa, Ta ratunkowa, bo nowa chowa się tu w sercu matnia, Często tu myślę o tym przemyśle, mamo za dnia,
I wieeeeeem! Że to co chceee! Mogęęęę mieć! Wchodząc na szczyt z okrzykiem: "CARPE DIEM"
Bo wieeeeeem! Że to co chceee! Mogęęęę mieć! Wchodząc na szczyt z okrzykiem: "CARPE DIEM"
Bo wieeeeeem! Że to co chceee! Mogęęęę mieć! Wchodząc na szczyt z okrzykiem: "CARPE DIEM"
Męczą te myśli wieczorami tak bardzo, Chcę się położyć już, w końcu zasnąć, Nie mogę, patrzę seiko czwarta godzina, Przyszła myśl, ciekawe czy rodzina dumna z syna jest, Mam nadzieję, a przyjaciele, Dajecie mi tak dużo, a ja czasem tak niewiele, Oddaje, dzieki wam jak upadam wstaję, Bez was by nie było autora tych bajek, Pamietam, nie zapomne jak siedziałem pod sklepem, Wezwe karatke, nie, tak będzie lepiej, Zero czucia w prawej ręcę, Krew się leje się nie męczę, Ze mną typ jest dobrze będzie, Adi za Ciebie ręczę, Dziękuje, A Tobie Piter za prawdy wbite, Niesamowite brakuje mi liter by z bitem, Podziękować Ci, opisać co teraz czuję, Pamiętaj damy radę, nazwisko zobowiązuje, A teraz cisza nieważne już nic, Autor "Bajek dla Dorosłych" ze Szczurem w Planet Beats, Aż żyć się chce, bo w taki miejscu jak te, Spełniam swój piękny sen w samym sercu JWP, I nie dziw mi się, nie mów, że to złe, Zawsze jak w szpitalu byłem i podawali tlen, To wiedziałem, że muszę przez to przejść, By być tu gdzie jestem, to wszystko cześć.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.