Śniłem o kosmosie, co szerokim kołem mija, chlebem i kołem łamiących się społem. Śniłem, by zbiec z globu niesolidarnych ludów, rzeczpospolitej obojga marudów. Z rakiety omiotłem okiem kulę dokoła, a serce nie sługa, to ściska, to woła: nie rzucisz ziemi, skąd twój smród, choćby to smród był „krieg und blut".
Uciekam, uciekam, uciekam... usprawiedliwiony za nieobecność. Uciekam, uciekam, uciekam... nieusprawiedliwiony za obecność.
Ziemio, ojczyzno moja, ty jesteś jak zdrowie... Regułek pełno w mojej ziemskiej głowie. Hipnozie cudacznej tak się poddaje, że staję i ślub recytuję - zostaję!
Spojrzała dusza za narodami, i zapiszczała hymn z rodakami. A oni stali, zajadle machali, proporczykami z boginią Kali. I wzięła cholera, więc klnę: nie mogę! I do rakiety znów sadzę nogę. I biorę kurs prosto na Lunę. I chyba im w tą czarną dziurę splunę.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.