Szczerze mówiąc To dziw, że w pokoje te nie zbłądził nigdy ani ślad Kobiety, kokiety
Bywam tu dzień po dniu A oko mam lecz nigdy źdźbła pończoszki, czy broszki w golszki
A główkę o proszę wyżej z łaski swej s'il vous plaît
A ja mam oko na te sprawy te zabawy bez obawy
A kiedyś raz kanonik wpadał po gorset za wersalkę spadł Więc mawiał, że znalazł
( Baron Krzeszowski):
Kochana kuzyneczko przyjmij moje przeprosiny A jako materialny symbol zawartego między nami pokoju na zawsze Ofiarowuję Ci ten ząb, który wystrzelił mi wielmożny Wokulski zdaje mi się za to, co ośmielił się powiedzieć Ci na wyścigach. Zapewniam Cię, kochana kuzyneczko, że jest to ten sam ząb , którym cię dotychczas gryzłem i już gryźć nie będę Kochający Cię i pełen głębokiego szacunku kuzyn Krzeszowski
( Łęcki):
Szanowny Panie!
Szanowny Panie! Córka moja koniecznie życzy sobie bliżej poznać Pana. Wola kobiety jest świętą: ja więc proszę Pana do nas na jutro, Na obiad około szóstej, a Pan- nawet nie próbuj wymawiać się. Proszę przyjąć zapewnienie wysokiego szacunku. T. Łęcki
( Fryzjer):
A ja znam kilka pań baletniczki głowę dam Są chętne, ponętne Uda, dąb, biust i głąb Jak materac sprężynowy idą niczym wino do głowy
Bo małe wymaganie, mają zwłaszcza młode panie Bowiem tak kwitną kobiety, że im starsza tym droższa niestety
Pewnie to powód, że nikt z nas ciągnąć nie chce nie na sześćdziesiątki aaa czy siedemdziesiątki oooo
Kurier Warszawski, sensacja rewelacja
**** Tekst pisany jest ze słuchu, więc jeżeli są jakieś błędy to z góry przepraszamTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.