Patrzę i brak mi słów, jak widzę z kogo robią celebrytów. Nie brakuje hipokrytów dziś tu, to nie rap dla pseudointelektualistów, ani głupi chłam dla bigamistów.
Od życia na własne życzenie dostałem po pysku, na palca skinienie, miałem dragi wszystkie, wasze seplenienie dziś biorę w cudzysłów, bo nie chcę na swój temat słuchać cudzych słów.
Nie wiem gdzie bym był, pewnie ćpałbym, pił, ledwo żył, gdyby nie Chrystus. Niech nie kojarzy Ci się z wiarą biskup, co ma pod sobą ministrantów i Ministrów. Tych pierwszych możliwe, że dosłownie, tych drugich nagranych jak na dysku. Głoszą Ewangelię, ale dla chciwego zysku, a żaden z nich za śladem Mistrza nie umyje Twych stóp.
Widzę psa, którego bogiem jest brzuch - mówię buda, albo kopię z buta jeśli szarpie. Grzech plami Twą szatę, wyglądasz jak brudas, dom postawiony nie skale, a na skarpie.
To się nie może udać. Gdzie się udasz? Od chodzenia do piekła już bolą Cię uda, zamiast zdrowej nauki, fałszywe wolą cuda. Działalność zawieszona. Judasz!
Wisi Ci to jak Judasz, czego szukasz? Za 40 srebrników sprzedana Twa dusza, Może chwile potrwa ta ułuda. Czy do Ziemi Obiecanej czy do Piekła? Gdzie się udasz? Wisi Ci to jak Judasz, czego szukasz? Wisi Ci to jak Judasz, gdzie się udasz? Wisi Ci to jak Judasz, czego szukasz? To jest Lew, jego pokoleniem Juda.
Czym się karmisz tym się trujesz, myślisz, że ewoluujesz?
Kiedy życie to nie Spielberg, w głowie masz Big Ben co najwyżej, Discovery nie nauczy Cię jak masz kochać, czy nosić krzyże. Cielesność sprawi, że pozostaniesz niżej, ran nie wyliżesz.
Ja Ci przybliżę, co najwyżej będzie Ci lżej, jeśli będziesz ciszej. Pokonaj swoje "widzi mi się", coś Ci wiszę? Coś Ci napiszę: Świat dziwi się, jakbym był Dziwiszem, a ja wiszę, jakbym był afiszem. Bóg zmienił moje życie, może zmienić Twoje życie!
Serio nie widzicie? Czy nie chcecie widzieć?
Trzy razy dziennie z bonga - kiepski wybór, ożenić się i mieć syna - męski wybór, zostawić melanż dla rodziny - ciężki wybór, Nic się nie dzieje bez przyczyny, chcesz bym wybuchł!?
Stoisz tu jak wiejski przygłup, Pada deszcz, pada strzał, pada leszcz na deski tu, I bez kitu przekmiń, że nie ważny jest garnitur ani rodzaj metki, czy długość bletki.
Przed kim uciekasz? Przed sobą czy przed Nim?
Myślisz, że nie widzi Cię jak chowasz się w ciemni? Klapki z oczu zdejmij, porzuć fejm i w ciszy uklęknij, albo jak Judasz zdechnij.
Wisi Ci to jak Judasz, czego szukasz? Za 40 srebrników sprzedana Twa dusza, Może chwile potrwa ta ułuda. Czy do Ziemi Obiecanej czy do Piekła? Gdzie się udasz? Wisi Ci to jak Judasz, czego szukasz? Wisi Ci to jak Judasz, gdzie się udasz? Wisi Ci to jak Judasz, czego szukasz? To jest Lew, jego pokoleniem Juda. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|