To trujące miasto nie truje mnie jodem nie szczuje mnie lasem, nie zalewa mnie morzem to trujące miasto, co rośnie jak ciasto zalewa i zatruwa mnie swą smutną, szarą masą
Szara masa napływa szarymi ulicami wieczny potok strutych bab i smętnych gości z wąsami smutna rasa zdołowanych roboli, urzędników belfrów, kanarów, sprzedawczyń, komorników bez pensji, w depresji, bulimii, anoreksji, bez pasji, w newralgii, bliskich apopleksji, bez erekcji, satysfakcji, w anorgazmii, afazji, w atrofii, agonii i mentalnej katatonii idą tępi, ogłupiali, zmarniali, sfrustrowani, niewyspani, zmęczeni, okpieni, oszukani zadłużeni, udręczeni i kiepsko opłaceni niechętni, niewdzięczni, opuszczeni, zdradzeni pośród brudnych, zszarzałych i przygnębiających wyblakłych, oszadziałych, wręcz przytłaczających blokowisk, torowisk, skwerów, zaułków urzędów, kościołów, szpitali i przytułków do domów, po schodach, na odrapane klatki w głąb mrocznych klitek, by tam żuć swe upadki koczować, wegetować, wreszcie prokreować nieskończoną ilość miotów nieszczęśliwych robotów
To trujące miasto nie truje mnie jodem nie szczuje mnie lasem, nie zalewa mnie morzem to trujące miasto, co rośnie jak ciasto zalewa i zatruwa mnie swą smutną, szarą masą Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.