Zaznaczyłem to na mapie, pewnie tego dnia nie jeden 30.01.1987 Przywitałem wszystkich pewnie naturalnym gestem Mamo, powiedz, co myślałaś, gdy ujrzałaś, że jestem Nigdy nie szedłem w szeregu, chciałem odkryć to rzemiosło Los nie dał mi być dzieckiem i zabrał mnie w dorosłość Człowiek to mój autorytet, nie zmienia się to u mnie Ojcze, tego mi nie wezmą, nazwisko niosę dumnie Nie znałem adresu, lecz nie przestałem pisać Boże może bym ci wierzył dziś, gdybyś mi odpisał Wtedy nie umiałem mówić, dzisiaj o tym umiem Wtedy nie chciałem powiedzieć, sam chciałem zrozumieć Chciałem normalności, nie wiedziałem gdzie mam szukać Gdybym kurwa wiedział, to pewnie bym zapukał Już rzygam samotnością, ale może coś nas łączy Choć nie znam odpowiedzi, świat na tym się nie kończy!
Przemierzam kilometry, później układam je w wiersze Tak odnajduję Siebie, w rozdziale ”Części pierwsze” Świat chodzi w 24, zepsuty jak prototyp Nie czekam na niego, sam biorę go w obroty [x2]
Nie widziałem siebie przez zamarznięte szyby Świat ludzi był piękny, mój zaciskał mi tryby Zapętlony w myśli, czym płacę za niewinność Choć byłem odważny, pamiętam było zimno Zawsze ciężko pracowałem, choć ledwo chodziłem W bezinteresowność ludzi nigdy nie wierzyłem Wiem, co znaczy wiara, bo poznałem jej schyłek Na stole pod skalpelem, to hip hop dał mi siłę Natura mnie za łapy znowu ciągnie do tych nagrań Moja głowa to kraina, do której chce cię zabrać Nie mów mi o gorszym czasie, wiele razy do mnie przyszedł I nie wiem jak takiego można nazwać towarzyszem Na starcie jest po równo, bo każdy ma dwie ręce Czasem lepiej wyjść przed szereg i nie czekać w kolejce Świat chodzi w 24, zepsuty jak prototyp Ja nie czekam na niego, sam biorę go w obroty taa..
Przemierzam kilometry, później układam je w wiersze Tak odnajduję Siebie, w rozdziale ”Części pierwsze” Świat chodzi w 24, zepsuty jak prototyp Nie czekam na niego, sam biorę go w obroty [x2]
Zawsze chciałem być człowiekiem, człowiek mówię to bez kitu Dobrze wiem co mówię, człowiek to najwyższy tytuł Do wielu mych rozdziałów ta nazwa nie pasuje Ale pamiętaj kim jestem, gdy cie sobą rozczaruję Toksyka zmienia odbiór, znieczula mnie krzywizna Może nigdy nie wiedzieli ze odwagą jest się przyznać Każde przeprosiny dla potrzeby były bzdurą Dziś wiem, ze mają sens tylko te zgodne z naturą Chciałem poznać życie, wybierałem różne trasy Brzydziłem się ludźmi obarczając przy tym czasy Będąc bliżej niewłaściwych, swoich martwiłem dystansem Nic nie dzieje się dwa razy, wierzę tylko w jedna szansę Wychodzę na scenę, chwytam mikrofon Znam prawdę mam odwagę podzielić się nią z tobą Przemierzam kilometry, później układam je w wiersze Tak odnajduję siebie, w rozdziale ”Części pierwsze”
Przemierzam kilometry, później układam je w wiersze Tak odnajduję Siebie, w rozdziale ”Części pierwsze” Świat chodzi w 24, zepsuty jak prototyp Nie czekam na niego, sam biorę go w obroty [x2]Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.