1. Przychodzą do mnie różni ludzie i patrzą tak jak na raroga. Chcą mnie wyleczyć albo pognać, dać aspirynę, bo gorączka. Leczyć się nie chcę, uciekać nie chcę, zostaje tylko rozmowa jeszcze. We śnie, przychodzą tu we śnie; z pretensją w głosie, z wymaganiem, proszą o jasne wyjaśnianie ci, co wyleczyć chcą dziś mnie. We śnie, przychodzą tu we śnie ci, co wyleczyć chcą dziś mnie.
2. Więc najpierw z teczką w garniturze zjawia się wieprzek kaznodzieja. W uszach ogórek, w pysku jajko -mówi, że ja chcę Polskę sprzedać. Podsumowuje, że niepewny element jest mu tutaj zbędny. To prawda - wiary mi dziś brak w niezbędność kompromisów pewnych, lecz każdy z nich jest taki względny i w końcu to jest problem wasz. To prawda - wiary mi dziś brak, lecz w końcu to jest problem wasz.
3. Gdy usłyszeli to, co śpiewam, dwaj patrioci zawodowi, zaraz pytają kapucynów o mój kręgosłup ideowy. A tamci, że ja sodomita, pół-Żyd, pół-złodziej i artysta. Na nazwy i na znaki sram. Nie fetysz granic mnie tu trzyma, lecz miejsca i w tych miejscach przyjaźń. I w Polsce z tym nie jestem sam. Na nazwy i na znaki sram. I w Polsce z tym nie jestem sam.
4. A matka, znów zmęczona matka -coś nas oddala od nas co dnia- w niepodzielności prostych uczuć nie może pojąć wszystkich odmian; zbyt wielu jak na niepokoje kogoś, kto przeżył tyle wojen. Masz prawo nie rozumieć mnie, bo przecież wszystko się dziś zmienia, i płyną punkty odniesienia lecz tylko nie zrozum mnie źle. Masz prawo nie rozumieć mnie, lecz błagam nie zrozum mnie źle
5. I Żydzi do mnie też przychodzą, zmęczeni drogą i w wypiekach, znowu się w siebie zapędzają, a swołocz tylko na to czeka. Zazdroszczę im determinacji, boć nie tej krwi i nie tej Azji: Dowodem na to moja krew, co tak jak wina dwa zmieszane, jasno lub ciemno jak nad ranem, jasny luminal lub ten śpiew. Dowodem na to moja krew, jasny luminal i ten śpiew.
6. A wtedy paru kombatantów wydarzeń wspólnie przeżywanych patrzą, czy aby się nie zmieniam w pieśni tak niezdecydowanej, czy jeszcze wiem, co nasza sprawa, kto nie jest z nami, bo nas zdradza. "Są w świecie tym rachunki krzywd", lecz gdy tłum będzie gonił kogoś w strzępach munduru ślepą drogą, to póki co uchylam drzwi. "Są w świecie tym rachunki krzywd", lecz póki co uchylam drzwi.
7. Na to hipisi spod Piaseczna, widząc, że jestem taki hojny, myślą, że drzwi uchylam po to, by czynić miłość zamiast wojny. Słuchajcie Muzułmanie drodzy, hipisów krewniście ubodzy, a tutaj krew się może lać, której powodów nie pojmiecie, bo kamizelki haftujecie, i dziś to nie dotyczy was; a tutaj rzecz się może stać, lecz dziś to nie dotyczy was.
8. Gdy się felczerzy wszyscy zbiorą, powraca ona, spokój niesie, z wszystkich wyborów ulepiona, tak jak to bywa tylko we śnie. Bierze za rękę, wyprowadza tam, gdzie się będę mógł dogadać.
9. Śni mi się przeszkód wszystkich treść, i źródło gdzieś ukryte w chmurach, i wielka zalesiona góra, i strumień - stróż ukrytych przejść.
10. Śni mi się przeszkód wszystkich treść, i strumień - stróż ukrytych przejść, i wielka zalesiona góra, i źródło gdzieś ukryte w chmurach.
11. Śni mi się Bajkał wielki dziś, i strumień - znawca trzecich wyjść, i wielka zalesiona góra, i strumień - stróż ukrytych przejść.
12. Śni mi się przeszkód wszystkich treść, i strumień - stróż ukrytych przejść, i wielka zalesiona góra, i źródło gdzieś ukryte w chmurach.
13. Śni mi się Bajkał wielki dziś, i strumień - znawca trzecich wyjść, i wielka zalesiona góra, i źródło gdzieś ukryte w chmurach.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.