Kiedy jechał dziadka dziad Do lubej w konkury Musiał biedny - rad, nie rad Zaprzęgać do fury Jazda trwała godzin pięć Z Młocin aż na Służew Lecz by piękną żonę mieć Polubił podróże
A dziś, proszę państwa Jeszcze rok, jeszcze dzień Jeszcze metr, pół metra I w stolicy będzie wnet Pierwsza linia metra
Metro, metro pędzi w dal Przez podziemne korytarze Metro śmiało naprzód gna Mija stacje naszych marzeń Z Ursynowa jeden skok Do Śródmieścia, na Mokotów Na spotkanie zdążysz w lot Luksusowo, bez kłopotu
Konnej trakcji dziadek już Na szczęście zaniechał Lecz na randki spóźniał się Bo na tramwaj czekał Podróż trwała minut sto W gigantycznym tłoku Miłość jednak pchała go Z Ochoty na Grochów
A dziś, proszę państwa Jeszcze rok, jeszcze dzień Jeszcze metr, pół metra I w stolicy będzie wnet Pierwsza linia metra
Metro, metro, metro, metro pędzi w dal Przez podziemne korytarze Metro, metro, metro, metro naprzód gna Mija stacje naszych marzeń Z Ursynowa jeden skok Do Śródmieścia, na Mokotów Na spotkanie zdążysz w lot Luksusowo, bez kłopotu
Kiedy tata z mamą był W narzeczeńskim stanie Nigdy nie był pewny, czy Czy zdąży na spotkanie Autobusem, owszem, tak Lecz gdy chodzi o to Szybciej, pewniej, to jest fakt Do miłej piechotą
A dziś, proszę państwa Drążymy, drążymy, kopiemy Jeszcze rok, jeszcze dzień Jeszcze metr, pół metra A w stolicy będzie wnet Pierwsza linia metra
Metro, metro pędzi w dal Przez podziemne korytarze Metro śmiało naprzód gna Mija stacje naszych marzeń Z Ursynowa jeden skok Do Śródmieścia, na Mokotów Na spotkanie zdążysz w lot Luksusowo, bez kłopotu
Metro, metro, metro, metroTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.