Mała poczta w małym mieście i na poczcie mała przerwa. Kasjer szybkę przymknął wreszcie, plik banknotów liczyć przestał, rozrzucone dokumenty, w szklance po herbacie denko, a on czujny, a on spięty obserwuje swe okienko.
Wtem otworzył, w przód się rzuca i zaprychał, i zatupał, i zakrzyknął co sił w płucach: „Kto powiedział: Kasjer dupa?!"
A na poczcie cicho, pusto, drzemią paczki niewysłane, pachnie barszczem i kapustą, bo garkuchnia jest przez ścianę. W głębi jakiś pan łysawy adresuje list, a bliżej gość wbił w sufit wzrok kaprawy i pocztowy znaczek liże.
Jakiś facet paczki wtaszcza, brudno, zaduch, muchy, upał... Nikt nie mówi nic, a zwłaszcza nikt nie woła: „Kasjer dupa!"
Kasjer krzyczał tak z pół roku, po okresie zaś półrocznym, z urzędowym błyskiem w oku wezwał go naczelnik poczty i powiada, zły okropnie: "Co pan się kompromituje? Nikt się aż do tego stopnia panem nie interesuje, żeby w takim mieście małym wołać, wśród tych much, w upale, wołać choćby dla kawału: Kasjer... prawda, i tak dalej".
I nasz kasjer krzyczeć przestał. Rozleniwił się, rozziewał... Lecz gdy w święta jest orkiestra On coś nadal podejrzewa. Myśli, że ten tamburmajor z regimentu strażackiego, swą buławą wywijając, też przyczepia się do niego. Gdy strażacka trwa parada i mosiężna trąbi grupa, kasjerowi się podkłada pod rytm marsza: kasjer dupa, kasjer dupa....
Puenta zaś wierszyka tego w takich słowach się zawiera, że znam cały kraj, co ego przypomina mi kasjera. Mały kraj, co tak uważa z pokolenia w pokolenie, że ktoś ciągle go obraża, że ktoś wciąż go nie docenia.
Czasem ktoś mu prawdę kropnie: „Kraju mój, źle kombinujesz, nikt się aż do tego stopnia tobą nie interesuje.
Skończ te siupy, bo cię wpiszą do Guinessa, czy Gallupa." A kraj okno trach i dyszy: „Kto powiedział: Kasjer dupa?!"Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.