Nie pamietam w jakim miescie, bo minelo od tej chwili pare lat Z racji lokalnego swieta, zabawiano sie na rynku wrózba z kart.
Mego ojca podkusilo, zeby talie tez przelozyc raz i dwa I Cyganka wywrózyla, ze bedziemy zyc podobnie On i ja.
Z diametralnie róznych ksiazek bral sie obraz naszych dazen. Mój, to miec przy sobie czasem kilka stów. On zas ciagnal do podróznych co w kieszeniach do dna próznych zamiast chleba niosa wielki bochen slów. Tak wiec dzielac sie na przemian, obietnica i marzeniem Sprawiedliwie, po Bozemu, kes na dwa. Po dzis dzien bez powodzenia wedrujemy wspólna droga On i ja.
Kiedy w swiecie piekne domy dla nas tylko jakis komin, cieply kat Kiedy innym w krag fanfary nam nad kuflem uscisk spracowanych rak. Tak, wiec, kiedy wedrujemy przez Cyganow skojarzeni talia kart, to jestesmy tacy biedni jak ten postny chleb powszedni On i ja.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.