Przez codzienne kombinacje zeby tylko lepszy wikt, zeby portfel ciazyl bardziej niz zly los. Przeradzamy sie w kamienie, które juz nie czuja nic. Tym co krzycza, najgorliwsi znów stawiaja wielki stos. Nowy stos.
A rodzilismy sie po to, zeby z wyuczonych slów choc poprawnie sklecic swego zycia sens. Bysmy dni powszednie przeszli tak jak przez goscinna sien. Bysmy swieta swietowali Odchodzili tak jak sen. Dobry sen.
Ale nic z tych slów! Tylko patetyczny ton! I pomniki niesmiertelnym, kiedy zywym zycia brak. W tej lawinie zdan tylko nowy bije dzwon. I znów zycie nam sie toczy jak to zylo sie od lat. Tylu lat.
Demagodzy w nasze mózgi sie wzeraja niczym trad. Jeden wspólny sztandar Znowu trzeba niesc i dlatego pochowanym na cmentarzach teraz lzej. Pochowanym pod cmentarzem z mojej strony takze czesc. Moja czesc.
Bo rodzilismy sie wszyscy zeby z wyuczonych slów choc poprawnie sklecic swego zycia sens. Bysmy dni powszednie przeszli tak jak przez goscinna sien. Bysmy swieta swietowali Odchodzili tak jak sen. Dobry sen.
Ale jakis czort jakies licho, byle co. Miedzy nami zamieszkalo, tylko slychac kopyt stuk. Czy historii zart? Czy tak zawsze musi byc? Ze my tylko na rozdrozach na tej najwazniejszej z dróg. Naszych dróg.
A rodzilismy sie po to. zeby z wyuczonych slów choc poprawnie sklecic swego zycia sens. Bysmy dni powszednie przeszli tak jak przez goscinna sien. Bysmy swieta swietowali Odchodzili tak jak sen. Dobry sen.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.