Każdy uśmiech twój na pamięć znam Tak wspaniale swoje role grasz Dałeś wiele przyjacielskich rad Byłeś mi jak brat
Zawsze za plecami, nigdy w twarz Oszukujesz nawet siebie sam W każdym twoim słowie czuję fałsz Nie miałem szans
Wysłuchałeś, kiedy było źle Twoja przyjaźń, mój najlepszy czas Stał przed tobą mój największy lęk Nie przypuściłbym, że było cię na to stać
Wasza prawda zlepkiem pięknych kłamstw Przez obłudę postrzegacie świat Dla was człowiek niczym zwykły gad Nic nie jest wart
Jak z człowieka w chwilę zrobić wrak Co powiedzieć, by czuł zdrady smak Dwulicowe ścierwa wiedzą jak Jebać was!
Dzisiaj liczy się, by więcej mieć Po dwie twarze ma już każdy z was Coraz więcej fałszu z każdym dniem Nie przypuściłbym, że było was na to stać
Lecz co dzień spomiędzy lustra ram Patrzy na mnie właśnie taki drań Obojętny na swe błędy cham Słów mi brak
Chciałem zreperować własny świat Nie widziałem zadawanych ran Wyszło to, że jestem taki sam Już nie wiem jak
Patrzę sobie w oczy, rośnie wstręt Przypisałem innym wiele swych wad Popełniłem błąd i teraz wiem Nie przypuściłbym, że było mnie na to staćTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.