Raz jesienią chyba w listopadzie Kiedy świat stał się brudny jak szmatka Tata Dreptak ze swym synkiem Tadziem Wybrał się na grób Dreptaka dziadka
Był to sobie grobek jakich wiele Wyrósł na nim powój czy też rzepak Albo może całkiem inne ziele I pisało tu spoczywa Dreptak
Brzydkie chmury goniły po niebie Na cmentarzu było mało osób Tata stanął i spojrzał za siebie i przed siebie W bardzo dziwny sposób
I zobaczył coś w rodzaju szlaku Albo drogi, która była i będzie Stały przy niej nagrobki Dreptaków I Dreptaki stały przy nich wszędzie
W każdej parce był mały i wielki Wszyscy mieli miny frasobliwe A na tacie zatrzęsły się szelki Bo znienacka się poczuł ogniwem
Obraz znikł a oni zostali Tata synka po główce pogładził I powiedział poprawiając mu szalik Żebyś mi się nie przeziębił TadziuTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.