Moje giętkie, namiętne ciało Motłoch zdeptał nawałą nóg, Pastwił się, obdarł dłonią zuchwałą… Spojrzeć bym na to ciało Nie śmiała, nie śmiała…
Aż tu mnie odrąbali od ciała I mnie jakby na balu w Wersalu Wir tańca niósł…
I uniosła mnie hołota paryska W ulic gwar i wrzask coraz straszliwszy. Ktoś lał w szynku alkohol do pyska, Na stragan mnie rzuciwszy. Ktoś lał w szynku alkohol do pyska I wrzask coraz straszliwszy.
A mnie jakby na balu w Wersalu, A mnie jakby na balu w Wersalu Wir tańca niósł…
Fryzjerczyk podniósł mnie z kurzu, Jasne loki rozczesał, na policzki Nałożył pudru i różu, Nałożył barwiczki, barwiczki, Pudru i różu.
A mnie jakby na balu w Wersalu, A mnie jakby na balu w Wersalu Wir tańca niósł…
I tak, obita, cała w ranach Od ubabranych łap, Jak na bal ufryzowana, rumiana, Wbita na pikę, wzbiłam się nad tłum Oberwańców i bab.
A mnie jakby na balu w Wersalu Wir tańca niósł… A mnie jakby na balu w Wersalu Wir tańca niósł… Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|