Po szumiącym pięknym lesie Idzie dziewczę, koszyk niesie. Niesie dziewczę kosz z grzybami, Przekomarza się z ptaszkami.
Siedzi czyżyk na patyku: Co tam niesiesz w tym koszyku? Może rybki albo pipki? Nie, mój ptaszku, niosę grzybki!
Będą dobre niesłychanie, Gdy uduszę je w śmietanie! Zajrzał lisek przez paprocie: Jakie grzybki niesiesz, trzpiocie?
Borowiki czy rydzyki? Nie, mój lisku, sromotniki, Będzie dużo śmiechu w chacie, Gdy je ugotuję tacie!
Wylazł wilk, drżą pod nim udka: Maryś, dyćżeż to jest trutka, Może z tego być ambaras, Bo ci tatko kojfnie zaraz!
Toż powali nawet byka Taka porcja sromotnika! Roześmiała się dziewczyna Jak ten strumyk, jak kalina:
Toć wszystkiego jeść nie musi, Gdyż połowę dam mamusi! Załkał gorzko jesion dumny: Hej, porobią ze mnie trumny!
Nie bądź, Maryś, taki psotnik, Wyrzućżeż won ten sromotnik! Duma Maryś, drapiąc nogę: Choćbym chciała, to nie mogę!
Nie chcę robić wszak awarii Pani Konopnickiej Marii. Dzięki niej mam szanse duże Znaleźć się w literaturze.
A w tej całej polityce Przeszkadzają mi rodzice! Tu tupnęła z mazowiecka, Zafurczała za nią kiecka.
Pomarszczyły się pończochy I pobiegła w stronę wiochy. A las cały szemrał słodko: Z Bogiem, Marysiu Sierotko!
Hej! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|