Zbudził się nad Wisłą zwykły dzień warszawski Toczy kulę słońca z wiślanego piasku Toczy kulę słońca, coraz dalej jest i dalej Już sięga Alej, wpada w Nowy Świat
A za słońcem, za słońcem biegnie chłopiec Kolorowe ma szkiełko, patrzy w nie Widzi miasto w czerwieni, srebrze, złocie Wszystko jest niezwykłe w zwykłym szkiełku (?) dnie
Przyjechała wolno srebrna z mlekiem fura Gołąb dziobem czesze swe zielone pióra Wszystkie okna w złocie i w czerwieni bzu (?) wystawa To jest Warszawa w kolorowym szkle
Bywa tak, drobny znak, nieuchwytny ślad I już są wspomnienia odległe, dalekie sprzed lat Chłopca krok, zbite szkło, ulicy mrok Dym rozwiewa wiatr, obraz blednie
Goni słońce chłopiec, ulicami biegnie Patrzy na Warszawę, uczy się bezwiednie Uczy się kamieni, chorągiewek (?) palców ... (?) Przez swoje szkiełko, kolorowe szkło
Ale słońce ucieka coraz dalej Nie dogoni go chłopiec, choć tak chciał Już minęło Bielany, już z Żerania Zaświeciło, zamrugało, wrosło w dal
Tuż nad brzegiem Wisły, na złocistym piasku Usnął cicho chłopiec, chłopiec ten warszawski Obok niego szkiełko, porzucone, niepotrzebne On już na pewno kocha miasto swe Tak jak ty i ja, tak jak każdy z nasTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.