Bal u Posejdona, kumpla brodatego, jeszcze dzisiaj w oczach mam. Banda roztańczona, śmiech i gwar z niczego, ty, od paru chwil cię znam.
Tańczę w twych ramionach, wszystko z oczu znika w wibrującym barw tumanie. Tylko uporczywe granie mówi, że to tobą jest oczarowanie.
Wszystko dla mnie stało się dwukrotnie warte: noc, alkohol, czerwień lamp. Wszystko postawiłam nagle na twą kartę, chociaż w kartach pecha mam.
Dzisiaj wiem, że byłam tą z miliona jedną, z którą byś pozostać chciał. Lecz los cię zabrał, tak jak dał, a bal u Posejdona trwał.
I właściwie nic się nie stało, nie zawaliło, nie rozsypało. I to jest zabawne, to jest zabawne, to jest zabawne, co?
Bal u Posejdona, kumpla brodatego, jeszcze dzisiaj w oczach mam. Banda roztańczona, śmiech i gwar z niczego, ty, od paru chwil cię znam.
Tańczę w twych ramionach, wszystko z oczu znika w wibrującym barw tumanie. Tylko uporczywe granie mówi, że to tobą jest oczarowanie.
Wszystko dla mnie stało się dwukrotnie warte: noc, alkohol, czerwień lamp. Wszystko postawiłam nagle na twą kartę, chociaż w kartach pecha mam.
Dzisiaj wiem, że byłam tą z miliona jedną, z którą byś pozostać chciał. Lecz los cię zabrał, tak jak dał, a bal u Posejdona trwał.
Ciągle trwał, ciągle trwał. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|