Zakuta w żelazo dłoń, salwą budzony świt, noc wypluwana krwią w cierniową koronę dni.
Beton, kastet i knut, krtań z uwięzioną pieśnią, dojrzalszą o każdy ból, bogatszą o własne męstwo.
O bruk, o bruk, o bruk znów rytm podkutych butów, na niebie słońca łuk zza kolczastego drutu.
O bruk, o bruk znów werbli trzask złowrogi, gdy płoną na stosach stu książki miotane w ogień.
Chleb, co jest gorzki od łez, pierś, co krwawa od kul, i po ostatni dzień bezradnych matek ból.
Stadiony ludzkich krzywd, żałoby czarna chusta i słów ostatnich krzyk przez drutowane usta.
O bruk, o bruk, o bruk znów rytm podkutych butów, na niebie słońca łuk zza kolczastego drutu.
O bruk, o bruk znów werbli trzask złowrogi, gdy płoną na stosach stu książki miotane w ogień.
Zakuta w żelazo dłoń, salwą budzony świt, noc wypluwana krwią w cierniową koronę dni.
Beton, kastet i knut, krtań z uwięzioną pieśnią, dojrzalszą o każdy ból, bogatszą o własne męstwo.
Chleb, co jest gorzki od łez, pierś, co krwawa od kul, i po ostatni dzień bezradnych matek ból.
Stadiony ludzkich krzywd, żałoby czarna chusta i słów ostatnich krzyk przez drutowane usta.
O bruk, o bruk, o bruk znów rytm podkutych butów, na niebie słońca łuk zza kolczastego drutu.
O bruk, o bruk znów werbli trzask złowrogi, gdy płoną na stosach stu książki miotane w ogień.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.