W tym pojebanym świecie nie jeden stracił głowę, dla pieniędzy i baletów, posunięcie wybuchowe. Nie myślał mózgiem, ale nosem - chciał więcej zajebać, krecha, krecha znajomego spotkał, do jutra jedna. Już dawno, ślad o niej zaginął, tak myślał na następną, spluwa przegraną śliną. W sztosie sekundy miną, szybciej niż mrugnięcie, szybki slajd, szybkie zdjęcie. W pewnym momencie jest już za późno i patrzy przez ręce. Myśli to koniec, już nigdy więcej, lecz przydała by się jedna na ogarnięcie. Czysty absurd, bezsens - dalej tkwi w tym obłędzie.
Pochłonięci - żyją na krawędzi. Pochłonięci - blisko oblicza śmierci. Pochłonięci - krecha dziurę w bani wierci. Pochłonięci - by wyjść liczą się chęci. x2
JACOL
Zaczyna się niewinnie od kilku węgorzy, z każdą krechą coraz bliżej by na dechy się rozłożyć. Swą historię tworzy, która pełna niespodzianek, szybkie bicie serca, alko nim nadejdzie ranek. W tym całym amoku nie wie gdzie będzie przystanek, z dala od przesłanek, które głosi stara prawda. Ciężko się wydostać lecz tego nie ogarnia, znowu w bani pralnia, gdy wita się z weekendem. Może byś za późno, zrozum że było to błędem, jak za kolejnym zakrętem wjazd do tej samej rzeki. Nie pomogą leki, tylko siła umysłu. Nikogo przy nim nie ma, a do działki trzystu. Dostaje po pysku dosłownie i w przenośni, by zajebać krechę staje tam gdzie bezlitośni. Pozbył się miłości, zgadnij co było przyczyną. Więc zastanów się dwa razy, przed tańcem z kokainą.
Pochłonięci - żyją na krawędzi. Pochłonięci - blisko oblicza śmierci. Pochłonięci - krecha dziurę w bani wierci. Pochłonięci - by wyjść liczą się chęci. x2
INKG
Znowu budzisz się pusty, a na dodatek długi. Miesiąc harówy, a w noc hajsy gubisz. Można się wkurwić, cóż takie życie, posypane na blacie - wtedy było myśleć. Melanż się toczy, którą już godzinę, ciągle chce więcej, to mu daje siłę. Ostatni banknot już kręci na zwije, gdy znów zapierdoli to czuje że żyje. Wszystko nie ważne, w balecie jak w transie, płynie poważnie, koniec wygląda strasznie. Kończy się towar, kończą się przyjaźnie, zostaje sam, sam prawie na dnie.
Pochłonięci - żyją na krawędzi. Pochłonięci - blisko oblicza śmierci. Pochłonięci - krecha dziurę w bani wierci. Pochłonięci - by wyjść liczą się chęci. x2Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.