Łap rap bombę mam to ob-cyk-cykane, bum! Pozamiatane, scena doceni mój talent, ja wy-wybrałem rap, wy-wy-wytrwałem lat kilka, dziś robię to dalej chwilka, bo nie ma mocnego dla niego do dziś, nie ma bo tego nie robi tak nikt, choćby żyłka pękła w tyłkach im, ja frunę w górę wciąż, pluję w kierunek kurew, i w sumie czuję się królem podwórek kiedy rymuje, jestem Krycha! Pow! Dopóki oddycham, słychać będzie mnie na blokach chłopak i twoich głośnikach, cicha woda brzegi rwie, popatrz kurwa z jaką siłą, mówią mój czas przeminie, chociaż jeszcze go nie było, widzą mnie na mainstreamie, tutaj nie chodzi o bilon, i tak hajsyk przepije, dziś nazywam to rutyną, ja jestem tym kim wcześniej, skurwiel z rekordem na setkę, mów mi suko doctor Oetker, robię z mózgów galaretkę.
Robią chujnie tu dalej, te podwójne jąkane, odejdź dumnie pedale, lepiej później niż wcale, będzie różnie gdy wstanę, może pójdę rozwalę, w pył styl łaków i nic już nie zostanie, po za uciekaniem ja nie zamierzam zostawać z tyłu, bo kiedy zacząłem to paru debili mówiło że nie mam stylu, a przyszedł czas, Krycha wpadł w rap i nie wyjdzie, jak Gural w górę jadę bo jestem w tej samej windzie, brat, ten talent wbił się w kadr, przespałem tyle lat, tyle wylewałem łez, nie zmienię nic zrozumiałem pare rzeczy, w porę ogarnąłem, że czym bardziej się starasz, tym szybciej możesz polec, olewam kontrole koleś wolę pole do popisu, bo gdybym nie dawał z siebie 100% by mnie nie było by tu, to brzmienie siłą bytu, choć nie płacą mi za to, lepiej później niż wcale, i tak nie nazwe to pracą. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|