Kurwa, kocham patrzeć jak uchodzi z Ciebie życie. Giń kurwo giń! Kocham krew.
Wychowany w okrucieństwie, jako dziecko byłem bity, Ty skurwysyny krzyczał znów ojciec napity, To tak bardzo bolało tak bardzo cierpiałem. Tacie się należało gdy mu gardło podcinałem, Nawet nie psikną, wiedział co go czeka, wtedy pierwszy raz zabiłem człowieka. Kiedy ciepła krew spływała po mej twarzy wiedziałem co chce robić, Co mi się w życiu marzy. Od tamtej pory proceder ten powtarzam, wyszukuję ofiarę Cygów'ką w łeb naparzam. To moja krucjata, misja od opaczności. Skurwysyństwo za długo na tym świecie gości. Bóg mnie pobłogosławił wręczył krwawe narzędzie, o tak tej siekierze wspaniale u mnie będzie, zrobię z niej użytek zabije każdego kto nie przestrzega kodeksu Boskiego. Ja jestem prawem, władzą wykonawczą, kiedy winę orzeknę jestem egzekucji sprawcą. Niczym drwal ścina drzewa ja ludzkie ścinam głowy, oporządzam je ładnie i znów ruszam na łowy. Kierunek-Piekło Stacja- Pole walki Pociąg do hadesu odjeżdża peron czwarty. Kolejna wycieczka do wiecznego cierpienia. Jeśli byłeś złym człowiekiem nie ominiesz przeznaczenia. Spotkamy się na pewno, któreś pięknej nocy, ostatnie co zobaczysz to me przekrwione oczy. Trzeba było bić żonę? Ty jebany skurwysynu, nic nie usprawiedliwi twoich chorych czynów, mówisz to przez alkohol lecz sam go w siebie lałeś, wracałeś nakurwiony i rodzinę katowałeś. Teraz Ja Ci pokaże co to prawdziwe cierpienie, i nawet nie myśl kurwa że ruszy mnie sumienie. Resztki mego sumienia zabiły taty pieści. Więc przykro mi kurwa dziś Ci się nie poszczęści, Jeśli chcesz znów modlitwę lecz to Ci nie pomoże, kolejny ubity to dla Ciebie Panie Boże. Postrzelony bandzior leży w szpitalu, a w mej szafie strój chirurga z noworocznego balu. Drewniaki już stukają o szpitalna podłogę. Siostro podaj skalpel trzeba amputować nogę! Siostra musiała zginąć jako świadek zdarzenia. Biorę się do roboty dość już pierdolenia. Skalpel nacina oko od źrenicy, pacjent na stole już rzuca się jak dziki. Nie mogę operować! Spokojnie proszę pana już przeciąłem tętnice, egzekucja wykonana. Kolejny ranek świat do życia się budzi. Topór leży przy łózko wczoraj zabił siedmiu ludzi, każdy z nich jeden z siedem grzechów złamał. Pycha, chciwość poległy nieczystość zażegnana. Zazdrość i gniew pocięte na kawałki. Nieumiarkowanie w jedzeniu świetny powód do rozwałki. Ostatni z grzeszników lenistwem się kala, z nim było najprościej zbyt leniwy by spierdalać, rozłupałem mu czaszkę jak łupiny kokosa, hektolitry krwi trysnęły z jego nosa. To było cudowne, byłem wtedy w żywiole. Jak miecz ręką Boga skracam grzeszników o głowę. Każde cięcie precyzyjne, wprowadza mnie w ekstazę. Dziękuje Ci Boże że mi dałeś taka władzę. Wszak kto lepiej zna człowieka niż Ty Boże? Wierzę że moja praca chodź trochę Ci pomoże. Zajmij się dobrymi ludźmi ich w niebie losami, a Ja zaopiekuje się wszystkimi grzesznikami. Bóg dobry, miłościwy Ja niestety nie, może właśnie dlatego mną wyręcza się. Wszak litość to narzędzie co zmniejsza wymiar kary, dzięki mnie odsiedzisz wieczność w piekielnej glebie stary!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.