Jestem bezbronny rycerz konny bez kopii Z roztrzaskaną tarczą, symbolem bożej woli Konam powoli skuty włóczniami do konia On także kona w ziemi ramionach
Jestem bezbronny rycerz konny bez kopii Na zewnątrz pancerz, a w środku słup soli W herbie na sztorc dwa skrzydła wronie Siwa przyłbica w piór czarnej koronie
Trzy zwitki piołunu na czerwieni polu W tejże czerwieni uchodzę z padołu Którego chwastem jestem jak piołun Goryczą ziemi rozszarpaną w boju
Z wojskiem pospołu własnego wnętrza Toczę wciąż bitwy nie szczędząc oręża Na parobków myśli, którzy znów przyszli Przywitać mnie nocą w bramy łomocząc
Jestem bezbronny trup człeczy bez boga Dano mi konia, zapomniano o ostrogach Strąconemu w otchłań podano wiatyk Bym jak lunatyk nie szukał po omacku ...
To śmierć pasowała mnie na rycerza To życie sukcesywnie status ten odbiera Bóg pozbawił sensu swoim nieistnieniem A człowiek dał asumpt i przyzwolenie
Na znienawidzenie samego siebie Stopień rozkładu ciała wskazuje Że wiele czasu minie nim zaszczycę trumien Deski i wnętrza, bez swego oręża
Jestem bezbronny rycerz konny- łazęga Pół wieku w mękach jako szczątki Pół wieku jako chodnik przyszłych pokoleń Pół wieku potem jako wcielony diabeł
Siewca herezji, który włożył diadem Nie życiu a śmierci na nagą czaszkę Zmarłem po porażce z samym sobą W bitwie nad wzburzoną wodą świadomości
Jestem bezbronny trup człeczy bez boga Dano mi konia, zapomniano o ostrogach Strąconemu w otchłań podano wiatyk Bym jak lunatyk nie szukał po omacku Swej zemstyTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.