Gdzie niewiedza jest rozkoszą, szaleństwem jest być mądrym, Czuję się marnie jak Niziołek pośród orczej hordy, Ktoś na społeczeństwo chyba rzucił jakieś klątwy, Bo powierzchowne wartości trzymają stałe prądy,
Paradoksem jest, że każda maksyma zawsze aktualna, Tylko wybieramy sobie, która wygodniejsza prawda, Gówno warte są wasze dywagacje o rozpaczy, Skoro nie macie pojęcia, gdzie stoicie no i na czym,
Opiera się stan popierdolonej egzystencji, To, że o tym nawijam to nie znaczy, że mnie kręci, Powtórne grzebanie się w odchodach głupoty, Czasem mam potrzebę przeanalizować te kłopoty,
Które miały miejsce tak niedawno i swego czasu, Po prostu wkurwia mnie robienie hałasu, Dosłownie o każde najpłytsze zadrapanie, Narzekacie jak stuletnie wieko trumny, mocium Panie!
Gdyby kózka nie skakała to by pewnie dalej chlała, Wyrzygana przy kibelku znowu leży strawa cała, Piątek, świątek, czy niedziela, chodźmy się najebać, A ty Panie daj nam dzisiaj powszedniego chleba, Gdyby kózka nie skakała to by pewnie dalej chlała, Wyrzygana przy kibelku znowu leży strawa cała, Piątek, świątek, czy niedziela, chodźmy się najebać, A ty Panie daj nam dzisiaj powszedniego chleba,
I sam się przyznaję, że gderałem no i trułem, Jednak się zmieniłem, teraz szepczę słówka czułe, Trzeba się opamiętać i zdjąć klapki z oczu, Ciągnęło cię do masy, a ja dalej na uboczu,
Niech prędko przyjdzie kolejny piątek szmato, Byś mogła dopełnić swój obrządek na bogato, Wpisaną macie na stałe technikę sfumato, Rozmazany obraz, chyba nie zaprzeczysz faktom,
Idź się napierdolić, drinki fundowane przy stole, Klękaj kurwo, na penetrację teraz kolej, Tak to miało boleć, tyle we mnie jadu, animozji, Chciałem przeprosić wiesz, w sumie to mi szkodzi,
Bo gdy ktoś takie dyrdymały o mnie płodzi, To nie zasługuje na żadną tratwę podczas powodzi, Płytki człowiecze zarzucasz mi, że kłamię, Będziesz moim Izaakiem a ja twoim Abrahamem,
Gdyby kózka nie skakała to by pewnie dalej chlała, Wyrzygana przy kibelku znowu leży strawa cała, Piątek, świątek, czy niedziela, chodźmy się najebać, A ty Panie daj nam dzisiaj powszedniego chleba, Gdyby kózka nie skakała to by pewnie dalej chlała, Wyrzygana przy kibelku znowu leży strawa cała, Piątek, świątek, czy niedziela, chodźmy się najebać, A ty Panie daj nam dzisiaj powszedniego chleba,
Do ciebie też mam apel, kobieta to nie tylko ciało, Więc nie traktuj tak by dusza i gardło ją bolało, Nasłuchałem się o podbojach, dzielne rycerzyki, Lepiej przywdziejcie na kutasy żeliwne pancerzyki,
Wam też chyba przyda się jakiś pas cnoty, Co drugi pozaliczał klasę a co trzeci jeszcze gorszy, Nie rozumiem, czym się jarasz chłopaczyno, Że najebany trafiłeś na tylne siedzenie z dziewczyną,
Ponoć było miło, świetna ta przyjemność, Bo widziałeś ją tylko, gdy było całkiem ciemno, A teraz nie widzisz łez gdy sprawdza test ciążowy, Czas się pakować i znaleźć obiekt nowy,
Gotowy na weekendowe, całonocne wojaże, Chodź tu kruszyno, zabiorę cię w sferę marzeń, Zrobisz wszystko co tylko ci rozkażę, Bo od dzisiaj to ja jestem twoim panem, Amen.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.