Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu W żywej krwi ciała bożych baranów Owieczki pożarł Pan Ojciec jak Saturn Teraz trochę lżej jest temu światu
Świszczy gęsta jucha koło ucha Padnij na twarz i słuchaj jak bruka Boże ciało Padnij na twarz i słuchaj jeszcze mu mało Nabijcie na pal i odpalcie działo
Rozjeb ten świat spisany na kartkach Od tylu lat martwa tkanka Robi za kochanka gdy składasz jej hołd Upuszczę jej życie razem z krwią
Płoń, płoń, chwyć się za skroń wbijają się ciernie w rzymskim pozdrowieniu Ja wyjmę broń, a ty Boże kule noś Rozpadniesz się na proch, w oka mgnieniu
Rozpadniesz się w milczeniu twoich owiec Wyrżniętych w pień, powiedz mi Boże Skąd to poroże i skąd wziąłeś ogień Ciebie nie mogę a Diabła wyobrażam sobie
Płoń, płoń, chwyć się za skroń wbijają się ciernie w rzymskim pozdrowieniu Ja wyjmę broń, a ty Boże kule noś Rozpadniesz się na proch, w oka mgnieniu
Jaki Antychryst? Nie jestem Satanistą Po prostu nienawidzę, przykro mi, że tak wyszło Gorszy i inny, to nie są synonimy Spadam dziś w dół za wszystkie zadane krzywdy
Na zboczu świata spadam w rumowisko Wszytko przez Ciebie, zakłamana pizdo Dałeś nam wiarę i dałeś nam grzech Obym w męczarniach pod Twoim ścierwem zdechł
Ból, śmierć, sprowadziłeś dziesięć plag Ukradłeś nam duszę, ja też będę kradł Lęk, gniew, rzuciłeś do stóp świat A wraz z nim serdeczny w plecy bat
I kto tu jestem katem, wiem nie jestem święty Świętość jest sztuczna, za ludzkie gehenny Ludzie ludziom gotują tytuły i serwują posiłek Z materii zgniłej, pod którą się kryjesz
Sztuczna moralność i sztuczne sumienie Cyfrowe zbawienie, twoje grzechy dziś są w cenie Na raty Stworzyciel sprzedaje je Demonom Przeliczyłeś się licząc na jakąś pomoc
W imię bez Boga otwarte są Otchłanie Spoglądamy na nie czekając co się stanie Ciekawość to pierwszy stopień do nagrody Jaką jest miejsce gdzie Belzebub Pogubił swoje płodyTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.