Jak późno musi być by było wcześnie już? Powieki po wieki obrasta kurz W oczach ziarna piasku, nie wiem skąd Przecież morze tak daleko stąd
Wchodzę w kofeiny konstelacje, aby skasowały spacje I zmęczenie, które niesie nerwów odrętwienie Wdrażam więc gwiazdozbiór byka, wtem coś klika we łbie Niosąc nieskończone czernie jak vantablack
Czy zasnąłem nie wiem, nagłe wybudzenie Widzę nadprogramowe cienie i nieznane gwiazdy Czy jestem sobą czy jednoczas bywam każdym? Na ulicach niegdyś ludzie, teraz same czarne karły
Na w pół martwy kod zmienia kształty i zachodzi słońce drogę mi, kiedy rozum śpi, deja vu To miasto brzmi inaczej, ma więcej drzwi i znaczeń Dramat jak sen nocy letniej, a nie bezsenność w Seatlle
Tonę pośród obcych brzmień, odwrócona faza REM Bieg na ostrzu noża zmysłów- blade runner Gdy zapadam w mikrosen, czuję, że są bliżej mnie Wduszę w inne ciało duszę jak Ghost in the shell
By nie mierzyć się ze złem we własnym Neverwhere Nie wierz cherubinom z miną typu I am Providence Strzeż się Morfeusza i jego kruków, wron Nie zasypiaj nigdy więcej, Nevermore!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.