Zabiore cię w podróż po głowie Jeśli to słyszysz, to proszę, odpowiedz
Fantasmagorie, ponure historie Jak alegorie atrybuty, emblematy Te tematy lepkie jak umysł, chwytaj Ulotna myśl lotna, nietrwała jak Wyraj
Dalej prosto, znów ten przystanek Autobus bez klamek, powykręcane Gałęzie straszą, dopiero świta Wiec pustka we mnie i na chodnikach
Przecież widziałem, ze ktoś tam szedł Jako puch marny roztrwonił się Pewnie coś wiedział, wiec przestrzeń Uprowadziła go w otchłań, powietrze
Jest geste, duchota, pędzi sarkofag Żelazna trumna, okolica mknie Nie znam tych domów, one znają mnie Łypią światłami, zostaliśmy sami z myślami
Zabiorę cię w podróż po głowie Jeśli to słyszysz, to proszę, odpowiedz
Pasażer bez twarzy i muchy na oknach Gazeta wilgotna, leży samotna Jak trakty do odległych galaktyk, Nikt ich nie zwiedza, czas w eter uleciał
Święty bez Boga dosiadł się także W świecie bez klamek, blaszanym teatrze Noga na nogę, oczy wlepione, zgubione Jak druk na podłodze czytam się sam
Przystanek pętla jak pętla na szyje Choć nie mam pulsu to czuje, ze żyje Gdzieś płynął autobus sto stop nad ziemia Przystanek we mgle oblany czerwienia
O wschodzie słońca, jak skaza krwotoczna Brunatne smugi rdzawe jak koszmar Towarzysz podroży wysiadł tu także Tylnymi drzwiami popatrzeć w dol
I ruszyć przed siebie po moście slow Utkanym z wrzeszczących głów i twarzy Podczas snu ludziom odebranych Poszedłem za nim, zostałem wybrany
A za nim kruki jak Jonah Hex Pewnie znal śmierć, prowadził mnie Do wnętrza miasta z świątynia pośrodku Spaloną wieżą czarną jak monstrum
Zabiorę cię w podróż po głowie Jeśli to słyszysz, to proszę, odpowiedz
A tam jak w setnym wymiarze Upadłe miasto ropiało szkaradnie Ostatnia stacja, świątynia bez czci Bogowie bez imion, tętnice bez krwi
Tutaj tez zgnije to moja ruina Zawalisko myśli, cierpień kraina Jak pantomima zabawa w bóstwa Ktoś zwalił świat, który miał ustaćTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.