Już ostatni miodu dzban Lepko szumi we łbie wiodąc martwe nogi Gdzieś przed siebie, w siną dal i progi
Już ostatni w dłoni gest Chciał toast wznieść, ale Nie za krew, a za trunki w nią przelane
Późno już, a wręcz już za późno Słyszę za kurtyną z dusz Pochowane jutro
Wcześnie już, ale nie za wcześnie By kusząc blade licho skąpać Strute lico we śnie
Licho wie, gdzie znajdę cień By schronić się Przed polarną gwiazdą
Czarny dzień i czarna noc Okrywa mnie jak koc Swą ostanią szarfą
Zatacza mną kolein krąg I gubię się, gdzie mrok zaszył kontur świeżych zwłok
Potykam się co krok O własne życie jak czarny kot Dziewięć kufli na przegnicie
I widzę ją niby schron Twardy sen, twardy ląd, krucha wierzba i cichy zgon
Obudził mnie, a wręcz wyrwał ze snu Czarny kruk u mych stóp Strosząc otchłań swoich piór
Wokół wartki nurt wierzbowych łez I bór majaczy też krokami nieznanemi
Z czeluści cieni kręcony wąs Wyciąga dłoń jakby w skroń Godząc mnie spojrzeniem
Rodem z piekieł W rytm piekielnego walca Zaprasza mnie do tańca
Zaprasza mnie do tańca
Gdy powziął mnie Pode swe ramiona Wzleciała moja głowa I wzleciało też me ciało
Wysoko ponad stado drzew W czerwieni cieni Gdzie chyba wszystko już oszalało
I tak lękiem zaprawiony Wijąc się na wszystkie strony Krzycząc w niebogłosy Dosyć! Dosyć!
Widziałem jak na jednej, drugiej chmurze Przybywały czarty, uwiązały mnie na sznurze I zawiodły pławić w BzurzeTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.