To jest chore Ha, ha, ha Siemanko chore dzieci Kroolik Underwood KaeN RPS Enterteyment KaeN Prosto label Jedziesz 2013 Jedziemy? Lecimy z tym
Znów mam moralnego kaca Uczucie, które powraca Nawrotu nie sposób zbadać Znów sobie zarzucam atak Po raz kolejny się zmagam Z demonem co mnie rozgniata Jak prasa przejmuje kontrolę Jak wkracza wbrew mojej woli Jak to zatrzymać? Jak uporać się z tym wszystkim? Jak zabić tego potwora? Jak sprawić by przestał istnieć? Dziś nosze innych krzywdę Nie unoszę już tych sesji Przez te napady agresji Bezlik sytuacji, wierz mi Kolejną noc zasypiam zupełnie sam, jak palec Czy w ogóle dzisiaj zasnę? Czy nie będę myślał wcale Raczej nie zmrużę oka Lub przysnę tuż przed świtem Zaiste przemyśle wiele Lec to nie naprawi nic, tej Nie wymaże złego, Nie zmieni przebiegu zdarzeń Tylko pogłębi na biegu stan, w którym się znalazłem Tak, widzę to tak bardzo wyraźnie Ale teraz jest za późno, wszystko rozjebałem w drzazgi!
Dziki szał znów przejmuje kontrole Przejął władze nad umysłem Przejął władze nad rozsądkiem Dziki szał znów O ja pierdolę Nie poradzę sobie z tym wszystkim Tracę grunt z jego początkiem Dziki szał Oszalałem znów Tracę głowę już Zaraz chwycę nóż Skurwysynu Dziki szał Oszalałem znów Nie pamiętam już, o co cały spór Chcę mieć synów
Kiedy byłem małym gnojem Nie rozumiano mnie Kiedy byłem małym gnojem Zapominano, że Mam uczucia, dlatego zamknięty na siódmy spust On wybucha muka Pęknięty okrutny wrzód Narodził się wtedy diabeł Powraca szalony Jason Kochanek imadeł To wcielony Manson Czuje mięso Eksploduje sensor Operuje ręką I to smakuje dziecko Ponury żniwiarz Jego kochana kosa To pazury Dawida To czas zabijania wroga Michael Myers zemsty chce Zło nadaje Zło nastaje Ciebie gremlin zje
Moja głowa najebane ma To psychopaty raj! Kame, hame, ha wow wow wow Zdychaj!
Dziki szał znów przejmuje kontrole Przejął władze nad umysłem Przejął władze nad rozsądkiem Dziki szał znów O ja pierdolę Nie poradzę sobie z tym wszystkim Tracę grunt z jego początkiem Dziki szał Oszalałem znów Tracę głowę już Zaraz chwycę nóż Skurwysynu Dziki szał Oszalałem znów Nie pamiętam już o co cały spór Chcę mieć synów
Jestem z pozoru spokojny Diabeł zaczyna szeptać Długo wzbieram, gdzieś tam w środku Nim wybuchnę jak Etna Jak bomba atomowa Nie ostrzegam gdy nadchodzę Jednym podmuchem wkurwienia Niszczę wszystko na swej drodze Nie potrafię zapobiec Gorszym wydarzeniom zero Jakichkolwiek zabezpieczeń Podwyższony testosteron Widzę łzy wiem, że boli To nakręca mnie powoli Wszystko wzmaga Jeszcze farmakologiczny Trenbolone Gdy opadnie kurz Odkrywają się zgliszcza Znowu łapie się za głowę Histerycznie skracam dystans I co Ty na to powiesz Autentycznie mam mistrza Lecz w znaczeniu tego słowa Bardzo negatywnym, przyznaj Chyba nadszedł czas Żeby odwiedzić psychiatrę By rozcieńczyć ten kwas I by odnaleźć swoją Mantrę Na to by wziąć się w garść I obniżyć tolerancję Na używki Jak i wszystkie znane mi dobrze substancje
Dziki szał znów przejmuje kontrole Przejął władze nad umysłem Przejął władze nad rozsądkiem Dziki szał znów O ja pierdolę Nie poradzę sobie z tym wszystkim Tracę grunt z jego początkiem Dziki szał Oszalałem znów Tracę głowę już Zaraz chwycę nóż Skurwysynu Dziki szał Oszalałem znów Nie pamiętam już. o co cały spór Chcę mieć synówTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.