Raz … jeden …. Jeden z trzech jeden z wielu tu sympatią się nie kieruj Lepiej sprawdź czy idziemy do jednego wspólnie celu Nie mówimy kseru, pseudohardkorowych nam raperów starczy Namnożyło się penerów, jednak żaden z nich z niczym nie walczy Chory język chore serce chora głowa warczy Warczy na podwórku nawet kundel Patologie niosa nam zasady, ta ulica to jest burdel Gdzie naćpani fani mogą czcić każdą kurwe Absurd za absurdem, chłopcy z dobrych domów Handlują jak ja kiedyś z trudnych ziomów Tylko zamieniałem to na chleb, Ty nie jesteś z tych poziomów, jesteś zwykły łysy łeb Co się boi do mnie podejść i spróbować dać mi wjeb Zużyjesz się jak rzep to koledzy cię odkleją i wyrzucą Ja nie jestem z tych, co się kłócą ale z tych co się mócą Choć ma barki na kotwicach, wiesz że to od walki I od ran nie będę kwiczał Zmieniać złe oblicza tak się staram, Pan to widzi Ale słysze alarm, znowu znowu głupiec szydzi Chodź suko pokaż czy się boisz czy się wstydzisz
Kto jest zagrożeniem, pieprze wasze pieprzenie Zabiliście hip-hop, no to jest wasze brzemię Ja iskrze jak krzemień i proszę Pana w niebie By mi to wybaczył, to że nigdy się nie zmienie x2
Nie chcieliśmy tego wszędzie, to nie będzie tego nigdzie Sprzedam sto sztuk, jak ta płyta kiedyś wyjdzie Kris canabis, bis wątpie Bóg jeden wie jak postąpie, a co scena ma to w pąpie Głąbie robie to dla siebie, dla facetów i dla kobiet Bo jestem dorosły człowiek no i dodam rozgarnięty Będę jednej wierny, jeśli będę znów zajęty Będę uczciwie pracował i pieprzył przekręty Nie chcę być przeklęty, chce zabic w sobie diabła Nie wierz żadnej gwieździe, bo każda z nich upadła By im jechać szkoda moich zwrotek szkoda gardła Jak jechanie dewotek dewotek politycznego szamba Dla mnie jest jeden krytyk, jeden sędzia i setki tysięcy palantów nie mających o niczym pojęcia moje posunięcia są związane z moim sercem jestem tego więźniem, skazanym tu na śmierci jeńcem pogodzony z losem, od jednego co załatwie jednym ciosem jedynego on jest bosem, ja jestem jego synem jego sługą, marnym prochem i staram się być dobrym bratem chociaż trochę
Kto jest zagrożeniem, pieprze wasze pieprzenie Zabiliście hip-hop, no to jest wasze brzemię Ja iskrze jak krzemień i proszę Pana w niebie By mi to wybaczył, to że nigdy się nie zmienie x2 Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.