Tu jest jak na polu bitwy, albo żyjesz, albo giniesz I mimo walki wiesz, że nic na dobre nie zmienisz. Stoisz samotnie przeciwko całej armii. Nie bój się, przecież oni są jak zmarli. Przenoszę cię w ten świat dając tobie ukojenie. Jestem przewoźnikiem dusz stamtąd gdzie wieczne cierpienie. I niech świat ogarną cienie, nienawiści fala, A tam gdzie jest ich eden będzie zamknięta brama. To już zaraz... Przechyliła się szala. Wszyscy ci co chciwi zaznają męki Tantala. Psychika nie wytrzyma, o litość zaczną błagać. Spragnione demony będą się już z nimi zmagać. Z apogeum nienawiści wypływa lawa. Niech się nie łudzą snem, bo to jest jawa. Przed oczami zjawa ukazuje się w ciemności, Już za chwile po nich pozostaną tylko kości. Na niebie czarne słońce, brat zabija brata. Przez te wszystkie lata za dużo złego świata. Najbardziej boli kogoś ważnego utrata, Przez to, że chcesz dobrze za to surowa opłata. Może kiedyś zrozumiesz ile dla mnie to znaczyło, Lecz jak zwykle to co piękne szybko się skończyło. Rozczarowanie i porażki to chyba rytuał, I jak zwykle znowu będę w swoich myślach konał. I nie życzę ci, by na ciebie zszedł mój ból, Bo to bardziej boli niżby w ciele mieć setki kul. Ja już do tego przywykłem...Taki ten mój los, Mimo, że bym nie pozwolił żeby z głowy spadł ci włos. Wiatr oczy nieustannie piaskiem zasypuje. Na moich ustach twój ciepły dotyk czuję. Ale cóż... Nie ma to jak w plecach nóż. Po cudownych chwilach wycieram tylko kurz...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.