Ości znów mnie rwą na pogodę złą Znowu podły miałem sen Rzekł do swojej żony śledź zmęczony W wigilijny dzień Popłynęli więc na mieliznę gdzie Chcieli wygrzać stare ości A tu jak na złość sieci rzucił ktoś No i śledzia tym rozzłościł
Łaj da dirli ladi dam, dirli durli dadi dam Dirli dudam dirli dam dej Łaj da dirli ladi dam, dirli durli dadi dam Dirli dudam dirli dam dej
Nie denerwuj mnie, zrzędzisz cały dzień Żona śledzia rzekła w gniewie Łuska świerzbi mnie, w skrzelach coś mnie rwie Idź - wygarnij tej Kaszebie Ach, co za gbur zarzucił tu Stare sieci by nas złowić W wigilijny dzień stary dureń chce Słone dzwonka z nas porobić
Wypłynął więc na powierzchnię śledź I nabrał wody w skrzela Wysadził łeb nad wodę i rzekł Dziadku Budzisz, dziś Wigilia Stary Budzisz zły w knajpie wczoraj był Przepił wszystko, co zarobił Jego żona znów tak dopiekła mu Że chciał w morzu karpia złowić
Hej złota rybko, dopomóż szybko Dziad rzecze tak do śledzia Wracając z targu przepiłem karpia Więc ty chodź do kasierza To chyba żart, ja mam być karp Śledź zjeżył się okropnie Daruj bracie, lecz jestem wolny śledź A nie dzwonko w kwaśnym occie
To chyba żart, ja mam być karp Posłuchaj drogi panie Jestem wolny śledź, jeśli złowisz mnie To ci ością w gardle stanę Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|