Chodź na pole koleś pykniemy w kapsla po szkole Chodź na pole, tam wybiorę To chore tak siedzieć przed commodore Choć to już przeszłość, wciąż wolę się raczej przejść po betonie Rejs po Krakowie na zdrowie wyjdzie ci na pewno chłopie, to wiem Więc chodź na pole Chodź na pole Jest to różnych osiedli projekt, wiec porzuć znoje swoje zresetuj zbroje swoje, w plenerze porzuć fobie I chodź na pole, chodź na pole Ej, i czekam na dole
Ej, wyjdź na pole Chwyć ich wole, czyń swawolę Tu czynie z czym z tym że trawi bolę Wpłyń na dole, bądź wzorem, swoistym symbolem O tą walcz dolę, od wszystkich z pod ławy win polej Na drugie mi rap, niczym boleń czym skill wole Moje fory, bez rzępoleń, choć może boleć I nie pierdole zamiast czyń – solidny styl w szkole A w nim na rymie rym, bawole, bez pindole
To miasto nie śpi, chodź na pole my już tu jesteśmy Tu odkrywamy boje by co dzień był coraz lepszy Tu rządzi ten syf, brudnych ulic huty Nakręcony na ruchy, zobaczysz rap to wrócisz Miasto Gniewu nie wczuwaj się tu w bzdury Tak jak każda inna pełna, wkurwionych ludzi Nasza utopia zaklęta w szarą płytę Nie znasz mnie, mówi B, reprezentant Hutnicze
Wejdę w rzesze rap to mam IND płynie z bitem w dal Zjadłem precla i energii stertę mam Aaa płonę nią, dla łaków pan Kraków Chodźże tam, pokaże Ci część dobre miejsca znam Będę pan przewodnik, pan ogrodnik Pan nierozsądny, pan co tak bardzo lubi błądzić Idziesz ze mną w podróż? Berło odłóż Naciągnij, pokaże Ci miasto królów Polski
Mówię, chodźmy na pole, jestem plebs Nie przesadzaj z tym dworem, gdzie on jest? Kraków! EU CZA i Reprezent D.A.R.O.S to nie burak jest, wiesz? Na pole Chodź odrzuć stres, jest wiele miejsc Gdzie zaczerpniesz powietrza, gryźniesz życia kęs Widzę sens w tym, co robimy bo to rap potem ze studia na pole! ooo właśnie tak
Wszyscy jak jeden mąż idą na zewnątrz, NIE! My idziemy na pole, bo mieszkamy na dworze Więc jak coś to chodź, rusz dupę gdzieś Co się dzieję na podwórku, o każdej porze? Idź na pole, ziomek weź gram trochę monet gdzieś gram a przy szkole rap na, każda porę chodźże, spotkać możesz kogoś z kim siądziesz przy stole Przyspieszyć załogę po to by wyruszyć w drogę
Prawie czterdziestu rozbójników ale, bez Alibaby Całe życie chodził na dwór, chciał na pole nie dał rady Dzwon Zygmunta biję w piersi, hejnał gra mi w duszy Kraków wszedł mi w pięty i wypełnił aż po uszy Weźżę warioku, dajże już spokój Jak nie stawiasz pewnie kroku, krawat nie doda uroku Rozejrzyj się wokół każdy gra tu swoją rolę Graj moją nie stój z boku, wyjdź z bloku, chodź na pole!
Chodźcie na pole! Ustawka jest na szkole, przy pingpongowym stole Czekam pod klatką za minute widzę Cię na dole Dziś latamy po bitach jak po rynku Lajkonik Kraków i Nowa Huta jak Gin i Tonik Tu mamy styl unikat, jak uśmiech Mona Lisy Ciężki akcent, klimat, precle rynek wizy Dwór na Wawelu stąd na pole telewizyj
Szczerze mam w dupie, czy jestem fajny w waszych oczach w airmaxach na pole, a nie na dwór idę chłopak W moich stronach taka wypowiedź i forma to jest norma KRK na mikrofonach tutaj każda dobra morda na miejscówkach, spędzam miło czas nie ważna pora dnia, bo tutaj każdy z nas wychodzi na pole, skręcić pionę z każdym ziomem Pogadać przy bronie, żeby żyło się nam dobrze
Wybijasz mordko, na ławeczkę czy boisko Zawsze tam gdzie swojsko zimne piwo grzeje słonko z ziomkiem, zbije się piątką i dalej bierze po miasta eterze, szczerze dziś wszystko jakby piękniejsze Jestem dumny bratku z faktu że wychodzę na pole gdybym żył w szesnastym wieku to może śmigałbym po dworze Widzisz w czerni i bieli czy także w kolorze? przyzwyczajeń nie zmienisz byłeś raz, wpadniesz ponownie!
Jeden herb, jeden smok, jedna krew, jedno miasto w którym non stop cały rok, co dzień hejnał z wieży grają Gdzie Mickiewicz dzień i noc, w rynku przygląda się gapiom A spacerowiczów tłok idzie przez bramę Floriańską To jest, miasto cudów kultów królów i kultur Od bram, zamkowych i murów do ścian, bloków i bruku Czas płynie jak Wisła przy, trunkach i suszu A rap, gra tu jak Lil Pac w betonowym buszu
Z dworu na pole wychodzę, posiedzieć na ławce Albo biorę rower, i śmigam po Huciance Pogoda jest piękna, nie wrócę na kolacje Grill, browar w eterze, pieprzyć restauracje Przestań w domu walić konia, wybierz się na błonia Może tam akurat siedzi, twoja przyszła żona Klimat inny niż wszędzie, i grupa spora Z królewskiego pola nadawał król Polar
Nie zamulaj zostaw kompa nie pal bąka wylej browca Bo dziś opcja dobra czeka tam, na Ciebie obczaj Chodź na pole dziś możemy świat naprawiać Zostaw dramat bo i marazm wiele wrażeń czeka na nas Byś je dawał tu, masz ode mnie dobry w chuj rap Zostaw ślad, pokaż znak w sobie lepiej znajdź Każdego dnia, powód by w to życie grać Emka, Kraków, ode mnie 8 wersów łap
Tak samo jak przed laty Kraków bombardowany Z tym że teraz bombardują go, dźwięki z membrany Ej, miasto biednych i bogatych nękanych przez system I tych którzy, walczyli za ojczyznę Dla mnie to coś więcej niż miasto obwarzanków Tu mam swoją rodzinę, i swoich chłopaków Tu mam swoją dziewczynę, wspomnień więcej niż hajsu Chodź na pole z kielonem, wypijemy za Kraków
Jestem stąd, gdzie dymy i muzyka na okrętach AWG znasz ten styl, planty hala zapamiętaj Bulwary, Wawel, ach te miejscówki znane Sercem jestem w Krakowie, i tutaj je zostawię Chodź poznaj me rewiry, dawaj morda na pole Ta szara kamienica, nie jedno Ci opowie Tutaj chłopaki w zmowie, działają żeby przetrwać Bo kto ma wiedzieć ten wie, przyjeżdżaj do KRK
Idź na pole nie na dwór, pierdole ten absurd Co Ty koleś, myślisz że jesteś hrabią jak Habsburg? Łap tu zwiastun rapu z miasta kontrastu I zbastuj, z mitami że ogarnął nas zastój Jak szpaku to Kraków chłopaku więc wsłuchaj się dobrze trzydziestu na tracku dla hejterów to pogrzeb Więc, zjedz obwarzanka synek i jęczeć skończże Bo to że mówisz inaczej, nie znaczy że mądrze
Ja dziś w pore co jest chore, to w domu gnić Opuść worek wyjdź na pole, zacznij żyć Do głowy wbić se musisz, w domu się udusisz Łyk świeżego powietrza, i od razu się budzisz Świat stoi otworem, jesteś jego kreatorem Otwórz ciężkie powieki, rusz zwłoki podnieś zworę To moment by polatać, podziwiać piękno świata Od rana do wieczora możesz mieć mnie za wariata Rada nie chata, to zwykła czasu strata Chętny jestem zawsze, odkrywać nowe plansze Ciśnienia gaszę, kocham melanże Chodź to Ci wytłumaczę wolnym stylem Cię uraczę Nie straszne nam, pogodowe anomalia Bro zimą na ławeczce, zna to każdy wariat Nigdy awaria, to taki styl życia Wyjdź na pole ziom, wyjdź z ukrycia
Tu nie przewodnik z serii Pascal i jego wizja miasta To rzeczy których nie zobaczysz na pocztowych kartkach Jak tam? Underground rap, masz brat łap tam Ta banda ma mandat, gmach i wspólny sztandar To proste, że wychowały nas te same hasła chała chytrus kitra, łepetyna raszpla Ziomuś, daj się garnąć po obwarzanka z rańca I wyłącz ten wihajster, żesz, pęka mi bańka
Jest słoneczny piękny dzień, więc wychodzę na pole Każdy z nas tak powie, ten co mieszka w Krakowie Dobrze rozumie mowę, kontekst pisany słowem Bo dla wielu, skojarzenia często bywają młode Mało trafione bowiem, tak się mówi w Krakowie Proste logiczne człowiek i szczerze Ci odpowiem Że tak sto razy wolę, bierz ziomków ze sobą I chodź z nami na pole, i chodź z nami na pole
Ja lubię dobre obuwie, jointy, ciasto kręcone Pytasz, czemu to mówię? tobie na złość ziomek Nie siedzi Ci to że, wchodzę na twoje pole? Weźże zdupcaj na dworzec chłopie, stodoła płonie Znasz to miasto, z baśni o smoku wawelskim Masz tu rap, napisany w stylu miejskim Tyle ulic i miejsc, jak z bajki szorstki Miasto królewskie w sercu małopolski
Weź trochę skuna, siądziemy se na polu Z daleka od złego dworu, telewizorów Zamki, laptopa, skrusz topa W stronę słońca popatrz, niech tak płynie cała doba [?] mojito z dobrą ekipą Finito, żyj sms'em wszystkim głupim ci*om Odpalaj, jak nie pasuje, to wypierdalaj Zaraz będziemy karczek z grilla opierdalać
Nie mam zamku żeby iść na dwór, idę na pole I tak Ryvin to jest król, bo tu czuje się tak człowiek Na zewnątrz to mogę, wyjść na szluga sobie Ale razem z chłopakami władamy tym samym słowem Więc jutro, zrób coś, kiedy jest smutno Chłopaku, z dziewczyną wpadnijcie tu z wódką Czy jesteś DJ'em ,raperem czy luźno Wypijmy tu piwo, i wbijmy na studio
Wychodzę na pole, hajs na ruchy biorę nie zamulam dzwonie Ziomeczki są moje wódeczka na stole Pogoda bahama kupie szlugi wracam z rana Długo było i pusta kiermana straż miejska jebana Życie płynie tu na blokach, living la vida loca to Oświecenia chłopak, po zmroku wokół sonda Bo psy tu grają Bonda, siedzimy tak gadamy I tu mają dobrze z nami, bo sami zgrani zaufani
Lubisz upał? Pozamykane okna dość szczelnie Typek na telefonie w tym momencie to szczęście A a nawet jąkanie kobiety w parku męczy Cię w tym biegniesz na połamanie karku Do drzwi, pług w zimę też nie sprzyja Ci Kiedy zamarzasz w miejscu i drętwa twa szyja I jeśli jesteś z tego miejsca co Ja to olej Chodź na kompromis czy jak wolisz chodź na pole
Ośwa! Co? Chodź na pole Tak mówiłem za dzieciaka teraz wypijasz coś ziomek? Co jest? U mnie w miarę dobrze pozdro wszem i wobec Gdzie rodzinny domek zdrowie bliski mi kobiecie mojej Dobrze, do mistrzostwa rap robię twardo stoję Chodź na pole ziomek, wiele opcji jest, sport i lolek płonie Rzuty na betonie wszędzie pamiętaj BSNT dobrze będzie tylko daj więcej poświęceń
Chodź na pole, choć nie pomyl z plantom TV konsole olej, nim zniesiesz jajko Mule bagienny, kurwa, skończ palić głupa W domu kupa, przylukaj, jaki upał Nowa Huta, szybka wybitka bez przeszkód W chuj procentów, torby dymiące w powietrzu Ziomeczki są tez tu, Ja w klimat wbijam W domu ludzie umierają pozdro, Furiat nawijał
Chodź na pole [?] z tego i trwa polemika Ja wychodzę ze dworu na pole i temat zamykam Kraków tu Angole, do popisu mają pole Clubbing, rap jest w podziemnym dole, na legal za słabi Jak jesteś cienki bolek dasz się w tą butelkę nabić trzydzieści czworo jest tu razem nie masz co se grabić Kraków piękny rap tu a dziewczyny są rozkoszne A Ty hejter hejty klej te, żuj
Wychodzę na pole tam już czekają chłopaki Stale robimy tu swoje tyle lat już bez wyłamki W oparach trawki luz, kolażowy styl [?] Czasem przyspiesza puls, biorę to na swoje barki Z KRK chłopak jestem a nie kurwa z Sri Lanki Śmigam po polu tak, że w pół roku zajeżdżam nike Małolaci bez bujanki, old school klasi i z przyczajki Praca trening i relaxik i tak w kólko licze bańki
Dzwoni ziomek telefonem dawaj Artek chodź na pole My czekamy pod Żabolem dobra będę już za moment Biorę czapkę, portfel co mi trzeba Nie ma tego dużo bo się kurwa nie przelewa Jednak prawie co dzień ten sam schemat ziomki, lolek, dzielnia wychodzę na pole nawet jak się ściemnia Znam dobrze te rewiry, ten labirynt prosto z NH Na tym betonowym polu w chuj sezonów tak od dziecka
Wciśnij off, wyłącz prąd, opuść to złap słońca promień To z tych stron, płynie głos, płynie flow po Krakowie A więc chodź niech na skroń leci wiatru powiew On da moc, abyś brnął, tylko wyjdź na pole Daj ten rytm, a pokaże Ci jak w bębny bić Daj to słowo a w mig, zobaczysz styl a w nim Obraz tych chwil, da Ci przekaz tych dni Z tych podwórek ulic w pośród których przyszło nam żyć
Jestem, Atama Atama, to miasto Ci ludzie to religia przemawiamy jak, pastor Idę z Podgórza przez Kazimierz na Hutę Tutaj wspólnie zastanawiamy się nad jutrem Mamy nie jeden usus Nieczytelny jak z fusów Idźże na pole weźże weźże Ty wyjdź z bloków Ty bajtloku do szuflady gangsta gangsta shit I już nigdy nie ujrzysz że to mit
Chodź na pole Z chłopakami wole taką rzeczy kolej Dosyć wojen, pokojem osiągniemy cele swoje Niechaj majk płonie, a nie trawi ogień miasto Bo z pożogi tylko korzyść ma plugastwo sprawdź to Ten reaktor, redaktor nie aktor z X-Factor Ponad to bo rap to jak traktor orać to Porankom i faktom kontaktom i bankom mówi do widzenia cena nie jest tutaj stawką.
Pieprze standard ah, to Peja przez nas omijana Abstrakcja w realiach to trudna sprawa dla nas Póki, matura trwa nie zwalniam gram va bank I na bank nie zmienisz nic, w tym jak patrze na świat Na przeciw trendom nadal jedność trwamy z treścią Pisząc zwrotkę kolejną wrzucam w nią świeżość z werwą W zgodzie ze mną, tworze nowy projekt rap mym polem do popisu wychodzę na nie z pomysłów.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.