Ref. /x2 Przecież wiesz... Daję każde słowo prosto z serca Chociaż też masz wrażenie, że to życie nas uśmierca Endorfiną przewiercam każdy problem Wiążę grubą liną, aż zaczyna skomleć
I. Wiele razy myślałem, że nie mogę nic zmienić Mam urazy, upadałem i potrafię to docenić Jestem jak Feniks - powstaję z popiołów Muszę słabości wyplenić, nie chcę psychicznych dołów Dla matołów, mamołów, chyba się nie sprzeciwisz Chcesz sens? To go połów, nie ma aniołów. Czemu się dziwisz? Ludzie chciwi i fałszywi... Musisz przywyknąć... Chcą się tobą żywić, nie możesz mas łyknąć To jak diabłu w twarz krzyknąć z pełną mocą Ze wszystkich sił, choć będzie kpił, przyjdę ci z pomocą Nie pytaj: "Po co tak, przemocą grzmocą nadaremnie?" Bełkocą! Nocą pomówmy co w tobie i co we mnie Chcesz to zmień mnie niezmiennie na swej pozycji Pechowy dzień? Tępy? Jakich trzeba propozycji? Nie zdławisz we mnie ambicji, co dzień biegnę po zwycięstwo Jestem w dobrej kondycji, nie polegnę zresztą!
Ref. /x2 Przecież wiesz... Daję każde słowo prosto z serca Chociaż też masz wrażenie, że to życie nas uśmierca Endorfiną przewiercam każdy problem Wiążę grubą liną, aż zaczyna skomleć
II. Wiele razy upadałem, lecz mam siłę, by się podnieść I zło znieść, wyrazy leczą urazy... Udowodnię... Chore fazy rzeczą, którą mogę roznieść Każdy wers odsieczą, spróbuj się do tego odnieść Godnie chcesz wziąć los w ręce? Nie masz dłoni? Kolejny cios, naboje w serce, wędrujesz w agonii Już sam nawet nie pamiętasz za czym tak gonisz Masz własnych marzeń cmentarz, sam siebie nie obronisz Tkwimy w monotonii, to nasza wspólna decyzja Mówisz: "To oni" Kurwa... Co za hipokryzja... Tu liczy się precyzja, każdy detal... Nie spotka cię incyzja, bądź sprytny jak Dedal Nie graj o medal, przecież to tylko metal Zobacz gdzie meta, weź odstaw ten acetal Piszą w gazetach katastrofy i same złe wieści Jak myślisz, dlaczego piszę strofy i zaciskam pięści?
Ref. /x2 Przecież wiesz... Daję każde słowo prosto z serca Chociaż też masz wrażenie, że to życie nas uśmierca Endorfiną przewiercam każdy problem Wiążę grubą liną, aż zaczyna skomleć
III. Chcemy latać jak pegazy, im wyżej, tym chłodniej Idziemy godnie po dnie oazy, a ja odsuwam się od niej Z każdym stopniem odczuwam, że jest coraz ciężej Ten rap mym orężem! Trudności przezwyciężę Ktoś ci za plecami szemrze? Musisz być silny Mówią, że łżesz, a ty jesteś niewinny? Problemy nie powinny ci przesłaniać dobrych rzeczy Miały wzmocnić i leczyć, a nie ciebie kaleczyć Nie możesz zaprzeczyć, nie raz serce ci pęknie Przestań beczyć! Zobacz, jak wokół jest pięknie Nie raz się zlękniesz, gdy z prawdą przyjdzie się zderzyć Teraz miękniesz, bo sam już nie wiesz w co masz wierzyć Pokaż, że ci zależy, a nie leży czy zwisa Ja biorę pisak, opróżniam wkład w długopisach Nie przestanę pisać, bo odróżniam zło od dobra Wiesz co jest grane? Cisza... Sam malujesz swój obraz...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.