Miał 18 lat, bliskich i wszystko przed sobą Pasję, komputer, mieszkanie i plany nad głową Był skryty, nerwowość nie miała miejsca Mało problemów na zewnątrz, wewnątrz - za mało szczęścia Miał znajomych, przyjaciół i smukłą dziewczynę Był zakochany, wierzył, że znalazł drugą rodzinę Mówił, że dobrze żyje, gdy pytali plotek głodni Bo ze szkoły przyniósł inną definicję patologii Sporo też czytał, oceny miały znaczenie Inaczej ojciec prokurator skazywał go na cierpienie Surowy, za co? Uczył się dobrze - to kpina! Zawód dla ojca w sądzie, a zawód serca dla syna Mimo to żył jak każdy z nas W tym świecie pełnym nieważkich kłamstw I wiecie? Może by się to źle nie skończyło Gdyby tylko wpisali mu w słowniku słowo miłość
Czy jesteśmy skazani na los? I czy ten los skazuje nas na rany? Czy wierzymy, że my mamy głos I wtedy sami sobie wyznaczamy plany? Mówisz - "nie mogę nic", masz rację W dodatku dokładasz "niczego nie zmienię" Czy robisz krok by było łatwiej I przez to kształtujesz swoje przeznaczenie?
Był poniedziałek, nienawidził go bez zmiany Wracał ze szkoły mocno niepokojony myślami Rodzice pewnie pijani, przed nim rany i awantura Bo nie dostał się do finałowej fazy Kangura Dziś i tak oberwał mocniej od swej damy jak marzenie Usłyszał to koniec, gdy odeszła z przyjacielem W domu jeszcze gorzej, tego był pewien Rano wybiegł stamtąd, nie oglądając się za siebie "Mam dość życia" - krzyknął, otwierając drzwi Odpowiedziała mu cisza, co wstrząsnęło nim Ciche "mamo?" przetoczyło się przez mieszkanie Znalazł ją martwą, leżącą przy fortepianie Stanął czas, wybuchło 18 lat strachu Ojciec spał, wokół butelki po wódce i trochę piachu Jakaś siła rozdzierała go na dwie połowy Tamtej nocy zginęły tam jeszcze dwie osoby
Czy jesteśmy skazani na los? I czy ten los skazuje nas na rany? Czy wierzymy, że my mamy głos I wtedy sami sobie wyznaczamy plany? Mówisz - "nie mogę nic", masz rację W dodatku dokładasz "niczego nie zmienię" Czy robisz krok by było łatwiej I przez to kształtujesz swoje przeznaczenie?
Gdy historia ujrzała światło dzienne Wszyscy wokół przysięgali, że to było pewne Zawsze słyszeli krzyki, lecz kto by się spodziewał? Taki był dobry chłopak, zagubiony biedak Tragedia jakich wiele, jutro zapomną Tragedia jakich wiele, już czas na nową Obojętność ludzka rozstawia ludzi po kątach Bo przecież nie wypada w nie swoje sprawy się wtrącać Zapytaj siebie, co byś zrobił w tej sytuacji - Spróbował porozmawiać czy użył ewakuacji? Może nie wiesz, może nie jesteś pewien Ale to się może dziać dwie klatki od ciebie A gdyby to właśnie przytrafiło się tobie Nie potrzebowałbyś wsparcia, cokolwiek? Przy takim działaniu chociaż pomyśl o cenie I podobnie jak ja zacznij pisać przeznaczenie!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.