[Verse 1: Kościey] Jestem zimny jak lód i twardy jak skała Romantyczny w chuj, brutalny tak, jak prawda Dobroczynny jak Hood, skąpy jak wujek Donalda Spróbuj złapać mój puls lub odrzuć go jak ACTA Ty mów do mnie wprost, kłamstwa są jak obelga Ja mam ich dość, trauma po nich jest nie do przejścia I wiem, że ktoś będzie chciał coś o mnie sprzedać Ty kupisz to lub powiesz nim zacznie: "Zjeżdżaj" Przeważnie przy tobie zachowuję się poważnie Przypadkiem przy tobie rzucam kurwą nierozważnie Mój charakter jest wróżbą, w której nic nie jest jasne Jest szlakiem pełnym barier, traktuj go z dystansem Gdy patrzę to szczerze, choć dobrze wiem, że Twoje serce nie raz stanie, gdy znów coś spieprzę I wiem, że nie jesteś pewna tego, kim jestem Jestem dobry, zły - dla ciebie będę, kim zechcesz
[Verse 2: Kościey] Jesteś inna niż wszystkie, one wszystkie są inne Widzisz ranę pod skrzydłem? Nie chce zmienić się w bliznę Krzykiem zdobyłem mile, zmieniając dwa życia w thriller Obietnice bez pokrycia? W nich jestem mistrzem I szyk ten, który przez chwilę był niezachwiany Zamieniałem w pył, który do dziś pokrywa ściany I nie mając nic, mogłem tylko snuć ballady O tym, co było, a nie jest, kurwa, ile to już razy? Mammy - nie chcę cię mamić, ale miewam omamy Obawy, że znaczysz tylko to, co nocą miedzy nami jest Nie znając granic, za nic masz kodeks moralny Poza hamulcami, puszczasz w moja stronę morze - łezTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.