Nad głową burzliwe niebo, wdziera się do mych płuc. Tempo kroku wciąż rośnie i czuć wilgoć stóp. W górze chmura z ołowiu, deszcz mnie wita strugami. Otworzyło się niebo i wrzeszczy ponad głowami. Wszędzie gęste powietrze, rozpłaszczone nad nami. Płuca spięte jak kleszcze, idę w stronę bez granic. Może dojdę tam wreszcie tylko tymi sowami. Stawiam kroki przy wietrze, ten przykro tańczy drogami. Myślami poruszam kwestie, kręcą świata mechanizm. I tak obdarty ze złudzeń, szukam gdzieś równowagi. Jak bękarty w tym trudzie, gdy czują się odrzucani. I wciąż czarty jak ludzie, tak snują się ulicami.
Wiedząc, że skarbu dotykasz opuszkami i zaraz on zniknie, nim oglądniesz się za nim. Bezsilność wylewa zimną wodę na głowę - to tragiczne spojrzenie, że nic zrobić nie mogę.
W przemokłej bluzie, idę gdziekolwiek za nim. Stracę nadzieję w trudzie, psychikę rozjebie tragizm. Gdy słuchawki na uszach przestaną zagłuszać myśli. To będzie ten czas, gdy już żegnać mnie przyszli. Runda po mieście, łzami i deszczem widzę przestrzeń. I ile jeszcze muszę przejść, by przemyśleć te kwestie Aby ukatrupić wszystkie w mojej chorej głowie bestie. A serce miało miejsce, żeby bić dla kogoś wreszcie. Godność chowam w kapturze, mojej twarzy nie znajdziesz. Teraz mowa o turze, kolejnej rundzie w tym rajdzie. Okrążenie od nowa czuję się jak na warcie. Tyle tu rozczarowań, bo nie ma prawdy w prawdzie.
Wiedząc, że skarbu dotykasz opuszkami i zaraz on zniknie, nim oglądniesz się za nim. Bezsilność wylewa zimną wodę na głowę - to tragiczne spojrzenie, że nic zrobić nie mogę.
Wiedząc, że skarbu dotykasz opuszkami i zaraz on zniknie, nim oglądniesz się za nim. Bezsilność wylewa zimną wodę na głowę - to tragiczne spojrzenie, że nic zrobić nie mogę. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|