Moje oczy raz są niebieskie, raz zielone Wciąż wypatrują tego, co jeszcze nieznalezione Często błądząc w chmurach dotykają nieba To jak dla żebraka kawałeczek chleba
Gdzie moje oczy są niebieskie, chłodem z nich powiewa Patrząc wokół, żal się z nich, żal się rozlewa Wtedy patrzę w górę, żeby znowu dotknąć nieba Czerpię z niego radości, ile mi potrzeba
Gdy gęste chmury wiatr przywieje Gdy śnieg zaprószy lasy, knieje Gdy liście z drzew opadną Zostanie tylko jeden krzew: nadzieja
Gdy moje oczy są zielone, miłość z nich wypływa Wtedy całe zło świata z dobrem mym przegrywa Już nie patrzę w górę, chociaż radość tam się mieście Nawet wiatr zwiędłymi liści o tym szeleście
Odpocznijcie teraz oczy moje Sen niech czyni powinności swoje SwojeTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.