Często widuję cię w koszmarach Gryziesz mnie od zmierzchu do rana Zaczynasz od moich paznokci Idąc powoli w stronę łokci W snach umysł płata dzikie figle Serwuje mi zestaw udziwnień Szepczę przekleństwa do poduszki Kiedy obrastasz w rybie łuski
Choć istniejesz naprawdę Ja wolę cię na niby Ja od dziecka byłem Chorobliwie wstydliwy
Lubię cię sadzać na kolanach Oglądać od zmierzchu do rana Szczególnie kiedy wrzucasz nowe Przepiękne zdjęcia profilowe Mej paranoi nigdy dosyć Pomalowałem dziś twe włosy Zaraz rozbiorę ciebie wzrokiem Zmienię bieliznę w fotoszopie
Choć istniejesz naprawdę Ja wolę cię na niby Ja od dziecka byłem Chorobliwie wstydliwy
Tak kusisz swoją aparycją Że się podpiszę pod petycją W sprawie legalizacji licznych Związków czysto teoretycznych W realu wszystko takie dziwne Wolę ciebie na malowidle Wszystko wydaje się piękniejsze I nawet cycki jakby większe
Choć istniejesz naprawdę Ja wolę cię na niby Ja od dziecka byłem Chorobliwie wstydliwyTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.