Alicjo nie skacz! Skoczyła Zwabiły ją perfumy Pewnie drogie, zagraniczne Z nutą palonej cebuli Kulturalny pan Lecz trochę jakby królik Miał przy sobie tyle proszku Że mógłby robić kulig Hopsasa Sala już zaczęła pląsać On zaś w tym czasie Nabłyszczał woskiem wąsa Mrugnął okiem Zwiewnym krokiem Przyszła i usiadła Kazał skakać, więc skoczyła Skoczyła I spadła…
A Alicja była od zawsze kochana Tata ją kochał i mama kochała Buziaka w czółko codziennie dawała Nikt nie spodziewał się policji z rana
Pan kłamczyzną władał biegle Oratorem był też niezłym Wąsik sztos i ten głos Hipnotycznie niebezpieczny Mówił wstań i chodź W zajebistość obleczony Sypał biały pył Jak czarodziej przygarbiony Tak Nie mogła przestać się gapić Zwłaszcza, że proszki Oferował gratis Wsypał kilka jej do drinka i zaczął się koszmar Spytał czy nie pójdzie z nim Dopiła I poszła…
A Alicja była od zawsze kochana Tata ją kochał i mama kochała Buziaka w czółko codziennie dawała Nikt nie spodziewał się policji z rana
To nie był zając Może to królik Miał w każdym razie Srogie pigułyTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.