Otwieram oczy, widzę to samo Ludzi płaczących nad swymi czynami Zabierz mnie stąd, czerwona lawo, Widzę zbyt dobrze, moimi grzechami.
Dlaczego to ostre, dlaczego niestrawne? Czerwona gorycz ogarnia ciało, Smutek kolorów, dobija mnie, Odbiera to wszystko co pozostało.
To tak nieśmiertelne, cholernie trudne Żyć w tym całym ogromnym chaosie cała z muzyki okropnie brudna Zamknięta w swoim bezlitosnym losie
Myślimy grzechami, czerwoną lawą Płynącą w naszych czerwonych żyłach Jak ogień piecze, czerwoną lawą Każde uczucie w niewidocznych pyłach.
Czujemy to wszyscy, wszyscy tak samo, A jednak wszyscy czujemy inaczej, Patrząc na słońce wschodzące rano, Widzę cień śmierci, krzyczę i płaczę.
Dlaczego to ostre, dlaczego niestrawne? Czerwona gorycz ogarnia ciało, Smutek kolorów, dobija mnie, Odbiera to wszystko co pozostało.
Żyję wśród blefów, wielkiej obłudy, Ludzi dla których liczy się ciało, Samotna wśród lęków zostałam przykłuta Czuję ten strach, którego mało!
Myślimy grzechami, czerwoną lawą Płynącą w naszych czerwonych żyłach Jak ogień piecze, czerwoną lawą Każde uczucie w niewidocznych pyłach.
Czujemy to wszyscy, wszyscy tak samo, A jednak wszyscy czujemy inaczej, Patrząc na słońce wschodzące rano, Widzę cień śmierci, krzyczę i płaczę.
Myślimy grzechami, czerwoną lawą Płynącą w naszych czerwonych żyłach Jak ogień piecze, czerwoną lawą Każde uczucie w niewidocznych pyłach.
Czujemy to wszyscy, wszyscy tak samo, A jednak wszyscy czujemy inaczej, Patrząc na słońce wschodzące rano, Widzę cień śmierci, krzyczę i płaczę.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.