(Majkel) Źle się czuje w tłumie gapiów, w ciasnych autobusach Nie potrafię się odnaleźć, stereotyp mnie wyklucza Nie pasuję do koncepcji szarej masy Materializuje się jak o złamane schematy Nie jestem separatystą, się param tym co Spalam wszystko, co się kojarzy z całym tym popierdolonym disco Jeśli chcesz mi uwierzyć, uwierz że nie dla każdego to co trendy jest jazzy Moi koledzy muszą ścigać się na szczyt Więc z nimi czuję się jakbym był w nieswoim komiksie Niezależne serce bije w tym rytmie Terroryści treści - każdy żyje dziś sprytnie Niechybnie, szuflandia rzuci na nas klątwę Uniformizacja dla mnie przypomina nagonkę Czuję się tylko pionkiem dla wysokich figur I nienawidzę świata perfekcyjnie dobranych trybów Nieład to mój atrybut, obcy pośród ludzi Samotny impuls sensu, który po prostu mówi Nie czuję w nich poparcia, raczej mówią o mnie To farciarz starcia, z dorosłością - kopną go porządnie A ja nie robię sobie nic, z ich obietnic Powiedzmy, że mogę wobec nich być niegrzeczny To moje treści, dopóki żaden system Nie zmusi mnie do instalacji chipa w umyśle Obiektywnie, jestem indywiduum Dlatego nie ufam masie i źle mi służy tłum
(Kidd) Nie jestem w tłumie sam, inni są też sami Ale nie są mi tożsami, więc samotność dławi Mój organizm jak każdy: walczy o autonomię A ty już ją osiągnie, jest mi z nią niewygodnie Co do mnie, nie zbadasz dobrze mojej świadomości Masz do niej wstęp wzbroniony, bo nie wiesz o co chodzi W samotności narodził się kolosus odczuć Jedyny żywy, pośród nieprawdziwych figur z wosku Nie mam ust, więc muszę krzyczeć całym życiem A tłum czeka cierpliwie aż na stałe zamilknę Zbiorowe oblicze, jestem mu kompletnie obcy Jak echosondy tonącym w Rosji Siebie wpycham między strofy, a szczęście między bajki Między niezliczone tomy narracji swej porażki Mówiąc wprost między nami to jesteśmy sami Sobie nie dają temu rady, robiąc zapis do partii Co masz teraz? Bunt masz jak Gasset Ortega Mass media versus dzieła, więc postępu niema Od sierpnia tego roku byłem w domu tylko tydzień Od dziecka stoję z boku nawet we własnej rodzinie Strach przed odkryciem, ze nie mam miejsca nigdzie Powoduję że w dzień piszę, w nocy budzę się z krzykiem!
(Kecaj) Samotny, bo marzy mi się świat jak z bajki W którym uwierzymy w Nike, zamiast w Najki Ukuły mnie trampki depczące katafalki A tłumy tańczą tango w rytm anarchii Bo nie ma partii i listów w kopertach A po mądrości została przysłów sterta Przyszłości nie ufam, teraźniejszość pęka Wódka tonie w talentach, a chwile potem Śmieje się mówiąc: - To ja was zatopię Jestem sam, słyszysz? Kolejny łokieć Twarzą w twarz z tłokiem idącym za złotem Dzisiejszych czasów ja na przeciw grocie Patrzę sercem, wiedz, że idę z podbitym okiem Ten bezsens zdrajców, jak Kmicic w "Potopie" Biegną z popłochem w odwrocie, tchórze! Ja z nimi tam, inaczej nie żył bym dłużej Ale burzę ich falę, chcąc czymś ich urzec Cóż tu rzec jeśli depczą i oni Ani tu, ani tam - samotny anonim Wierzący w zasady, które wybijają z głowy...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.