(Majkel) Z dala od mas mentalnie słanych pod gaz ............................Koligacja GieKa Schowani parę metrów poniżej parteru Klitka w kształcie karceru - siedziba bohaterów Podziemnego kartelu Raperów Nie ingeruj w nasz spokój bo to nie będzie zwykły Rap z bloków Lepiej stań z boku, to liryczny grad ciosów Których celem jest obliczę wroga Znasz sposób by go poznać? To może być każda z tych osób obok nas Już czuję ich wzrok w autobusach -" Narkoman, dziwak" Ale w rozmowach ich zmuszam do przyznania mi racji Lepiej zobacz jak skruszam lód w umysłach ludzi w reakcji... Na mój Rap w uszach, to efekt korelacji wyobrażeń i faktów Tutaj kolejny stopień wtajemniczeń to krąg tu(?) Opozycja dla aspołecznych na ogół Postrzeganych jako cel i sukces w drodze na szczyt My mamy świat w piwnicy, tworzymy progres Rap gry By nie przejść na powierzchnie, potem na strych I zostać zapomnianym lecz mieć za kontrakty zarobione kabzy Ja nie chce tak, a jak ty? To rób swoje, ja nagram projekt na kompakty I przegram ze złą passą.........trudno Rapowy Rembrandt bo raczej nie Picasso Z równą determinacją już od dłuższego czasu Stracę ucho a nie zdradzę tej sztuki dla hajsu Niczym Van Gogh będziemy toczyć tą walkę To nowy Punk rock wspiera liryczną anarchię A jak zabiorą nam usta będzie nas słychać tym bardziej Docenią nas po śmierci, pozdro, Kecaj i Majkel
Ref. Uwolnieni od tego co ograniczało nas Z dala od mas mentalnie słanych pod gaz Tu w piwnicy pod ziemią nam upływa czas Choć nie wszyscy docenią, to, to jest nasz świat!
(Kecaj) Społeczeństwo nas wyklęło za bolesną prawdę Więc chęć mam na jakiś przełom, pora znaleźć nowe z miejsc Nie od dzisiaj ta piwnica takim miejscem jest Choć na pryczach to ta cisza nadaje mi sens Nie przeszkadza nisko rtęć w termometrze na ścianie Spokój daje upał, wena jest jak ogrzewanie Pół roku prawie tutaj na wygnanie jak cyganie Nagrywanie jak atrament - utrwali każdy pomysł Wraz z radykalnym planem, ciemne teksty, mikrofony Ślad znikomy ale wolny, szczery to nasz tomik Na górze bieg namolny po papiery nieświadomych Nie będę się kłonił, nie dogoni nas współmierny W harmonii piszę dziennik, odcięty jak pustelnik Zapomniałem co to pośpiech, sam ustalam każdy termin I zapał twórczy rośnie, gram i niema przerwy Choć nazwany pasożytem przez masę ludzi biernych Władza to ich ster i wkoło idące ofermy Zamknięci jak konserwy lecz są tam nieliczni Z odwagą gardzą sławą oraz pogonią po liczby Ich umysły otwarte, ślę im przekaz piwniczny
Ref.
(Majkel) Liryka miejskich robaków, to nasza forma Rapu Brudna i nieprzyjemna jak widok katakumb Słowa z katapult, specyficzna broń chłopaków Poezja, fantazyjna finezja tracków Jak podziemna erupcja wulkanu - wstrząsamy Z powierzchnią, gorącą lawą słów jak z kranu, spryskamy Zastanów się gdzie jest prawda Czy awangarda Hip-Hopu jest bezbarwna, głosem barda Maluję pejzaże jak farba, a że barwa jest szara choć to sparvar To twarda jak Sparta szkoła, warta nas bo Nie wyjdę stamtąd tylko by zobaczyć las rąk
Ref.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.